II wojna światowa. Tak nas zaskoczyli Niemcy

2015-09-01 9:21

Pierwszego dnia wojny "Schleswig- -Holstein" ostrzelał polską składnicę wojskową na Westerplatte, a niemieccy żołnierze zaatakowali Pocztę Polską w Gdańsku. Zanim jednak na gdański półwysep spadły pierwsze pociski, nazistowskie samoloty Junkers zbombardowały Wieluń.

1 września 1939 roku hitlerowskie Niemcy znienacka napadły na Polskę. Pierwszego dnia wojny pancernik "Schleswig-Holstein" ostrzelał polską składnicę wojskową na Westerplatte, a niemieccy żołnierze zaatakowali budynek Poczty Polskiej w Gdańsku. Jednocześnie wojska niemieckie przekroczyły granicę Polski na całej jej długości, a samoloty Luftwaffe zaczęły bombardować lotniska, linie kolejowe, miasta i wsie.

Zanim o godzinie 4.45 na polską placówkę na Westerplatte spadły pierwsze pociski, kilka minut wcześniej niemieckie samoloty Junkers zbombardowały Wieluń, 16-tysięczne miasteczko położone 20 kilometrów od ówczesnej granicy Polski z Niemcami. Był to niczym nieuzasadniony bestialski atak. Nie stacjonowały tam żadne wojska, nie było zakładów przemysłowych. Kilkusetkilogramowe bomby zniszczyły bezbronne miasto

w 70 procentach. 1 września w Wieluniu zginęli pierwsi cywile, wśród nich dzieci - ofiar było ponad 1200!

Poczta walczyła do końca

Atak na Pocztę Polską w Gdańsku zaczął się równocześnie z ostrzałem Westerplatte.

Wcześniej w budynku Niemcy wyłączyli prąd i telefony. Pięćdziesięciu pocztowców pod dowództwem ppor. Konrada Guderskiego dzielnie broniło się przez 14 godzin. Mimo ogromnej przewagi militarnej hitlerowcy nie mogli zdobyć poczty. Polacy skapitulowali dopiero, gdy Niemcy zagrozili całkowitym spaleniem oblanego benzyną budynku. Wcześniej podpalili piwnicę, a kilku pocztowców spłonęło żywcem.

Kiedy z białą flagą jako pierwszy wyszedł dyrektor poczty, Niemcy go zastrzelili. Po nim wyłonił się naczelnik - najeźdźcy potraktowali go miotaczem ognia. Pozostałych pocztowców aresztowali, po procesie wszystkich rozstrzelano. Z budynku udało się uciec sześciu pocztowcom.

Heroizm Polaków

Obrońcy Westerplatte nie poddawali się przez 7 dni. Pierwsza kanonada z okrętu "Schleswig-Holstein" trwała 6 minut, po czym przez zniszczoną bramę do szturmu ruszyło ok. 3,4 tys. niemieckich żołnierzy. Licząca niespełna 200 żołnierzy polska placówka skutecznie odpierała kolejne ataki. Skapitulowali, kiedy zapasy żywności, środków medycznych i amunicji były na wyczerpaniu. Niemców zginęło ok. 400. Polacy stracili 16 żołnierzy, reszta załogi łącznie z dowódcą - majorem Henrykiem Sucharskim - została wzięta do niewoli. Niemcy, uznając ich heroizm, pozwolili oficerom na zatrzymanie szabel.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Czytaj: Ile zarobi Donald Tusk w Brukseli? Pensja przewodniczącego Rady Europejskiej to kosmos!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki