SYNOWA Violetty VILLAS, Małgorzata Gospodarek: MAMA mogła ŻYĆ. BUDZYŃSKA zamykała ją w domu

2011-12-13 11:07

Rodzina Violetty Villas (+ 73 l.) nie ma wątpliwości, że do śmierci wielkiej artystki przyczyniła się pośrednio jej opiekunka Elżbieta Budzyńska. Żona Krzysztofa Gospodarka (55 l.), Małgorzata jest przekonana, że teściowa mogła dalej żyć, gdyby wokalistka zgodziła się na pomoc bliskich.  - Dom był dla nas zamknięty niczym twierdza. Wszystko tam było zabite, zadrutowane. Mówiono nam, że Violetta była zamykana w środku na skobel. Nikt z rodziny nie był przez Budzyńską wpuszczany na posesję - żali się synowa Villas.

W rozmowie z "Faktem" żona jedynego syna wielkiej gwiazdy obwinia o śmierć teściowej jej wielkoletnią przyjaciółkę i opiekunkę, Elżbietę Budzyńską. Violetta Villas umierała w fatalnych warunkach sanitarnych. W zaniedbanym domu w Lewinie Kłodzkim było zimno.

Wyniki sekcji zwłok wokalistki wskazują, że chorowała na zapalenie płuc. Kilka dni przed śmiercią złamała też nogę. Prokurtura w Kłodzku prowadzi śledztwo, która ma wyjaśnić czy opiekunka Villas dopuściła się celowym zaniedbań.

- Ja nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli ktoś łamie nogę, to jest oczywiste, że natychmiast zawozi się go do szpitala, a nie zostawia w łóżku. Słyszeliśmy, że Violetta miała straszne odleżyny. Nie zdziwię się, jeśli to one doprowadziły do zapalenia płuc – mówi gazecie Małgorzata Gospodarek.


Villas więziona w domu przez opiekunkę?

Synowa Villas po raz kolejny podkreśla, że ani ona ani jej mąż nie mieli wstępu do domu w Lewinie Kłodzkim. – Dom był dla nas zamknięty niczym twierdza. Wszystko tam było zabite, zadrutowane. Mówiono nam, że Violetta była zamykana w środku na skobel. Nikt z rodziny nie był przez Budzyńską wpuszczany na posesję - ujawnia.

Najbliżsi Violetty Villas są przekonani, że gdyby diva mogła żyć dalej, gdyby dopuściła do siebie rodzinę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki