Grzegorz R. miał wiele planów na przyszłość. Marzył, by stworzyć dom opieki dla osób starszych. Był z tym problem, bo wypłata z supermarketu, w którym pracował, wystarczała mu jedynie na rachunki i oszczędne życie. Może dlatego w ostatnim czasie zamknął się w sobie, stał się osowiały. Nic jednak nie wskazywało, że dojdzie do nieszczęścia.
Feralnego dnia rankiem jego mama usłyszała odgłosy telewizora dochodzące z pokoju syna. Kiedy otworzyła drzwi, zemdlała. Grzegorz wisiał na drążku atlasa. Lekarz pogotowia stwierdził zgon. Policja i prokurator nie dopatrzyli się udziału osób trzecich w śmierci mężczyzny.
Wiadomo, że dzień wcześniej Grzesiek pokłócił się z bratem Markiem (33 l.). Domagał się od niego rozliczenia za gospodarstwo, które matka przepisała na starszego syna. - Grzegorz miał zawsze nierealne plany. Kiedyś założył stowarzyszenie, które miało pomagać potrzebującym. Pomysł spalił na panewce, wszystko się rozpadło. Teraz wymyślił dom starości. Nie miał pieniędzy, a ja mówiłem mu, że przyjdzie czas, że rozliczę się z nim za ziemię. Posprzeczaliśmy się, ale nigdy bym nie przypuszczał, że to może doprowadzić go do takiej desperacji - mówi Marek R.
Zobacz: Trzylatek bez butów wędrował po jezdni. Rodzice pijani
Policja wyjaśnia okoliczności tragedii. - Sprawdzamy, czy jakieś osoby mogły przyczynić się do samobójstwa mężczyzny. Przesłuchujemy świadków zdarzenia oraz czekamy na wyniki sekcji zwłok - informuje asp. sztab. Sławomir Tomaszewski z komendy policji w Sokołowie Podlaskim.