Piotr K. był samotnikiem. Z żoną i dziećmi, które mieszkają za granicą, nie utrzymywał kontaktu, a po śmiercui matki był jedynym lokatorem mieszkania przy ul. Na Szaniec w Krakowie. I właśnie stracił to mieszkanie. - Ponoć przegrał jakiś proces z kimś z rodziny, i stąd ta komornicza egzekucja – domyślają sie sąsiedzi Piotra K. Mężczyżna nie pogodził się z wyrokiem sądu. Gdzie teraz miałby pójść, jak żyć bez dachu nad głową? Perspektywa utraty mieszkania podpowiedziała mu desperacką myśl, żeby bronić sie przed egzekucją. I gdy tylko komornik pojawił się przed jego domem, Piotr K. pozamykał na klucz wszystkie zamki. Łudził się, że komornik, który przybył bez asysty policji, nie odważy się użyć siły. Przeliczył się. Urzędnik sprowadził ślusarza, który zaczął rozprawiać się z zamkniętymi na siedem spustów drzwiami.
W tym czasie Piotr K. uzbrojony w rewolwer cierpliwie czekał, aż drzwi się otworzą. Gdy tylko komornik przekroczył próg mieszkania, 57-letni desperat przyłożył lufę broni do swojej głowy i oddał strzał, zimno patrząc w oczy komornikowi. Urzędnik i ślusarz natychmiast rzucili się na samobójcę i próbowali go reanimować. Bezskutecznie. Lekarz wezwanego na miejsce pogotowia stwierdził zgon.
Skąd desperat wiął broń palną i amunicję? Tego nie udało się na razie ustalić. Według policji Piotr K. pasjonował się militariami, jednak nie miał pozwolenia na broń. Funkcjonariusze zabezpieczyli ślady na miejscu zdarzenia i wyjaśniają przyczyny samobójstwa.