Tragedia w Świnoujściu. Piotruś utonął, a matka w tym czasie piła piwo SZCZEGÓŁY

2014-07-15 13:53

Było płytko. Woda sięgała dorosłym zaledwie do kolan. Wystarczyła jednak jedna fala, by ośmioletni Piotruś wypadł z dmuchanego kółka, na którym pływał. Chłopiec zachłysnął się wodą, zanurzył się i... już nie wypłynął. Kiedy ginął, jego matka piła piwo ze znajomymi na świnoujskiej plaży.

Do tej wstrząsającej tragedii doszło w minioną niedzielę. Pochodzący ze Szczecina Piotruś W. (†8 l.) z mamą Janiną (46 l.) spędzali weekend w Świnoujściu. Na plaży było tłoczno. Powiewała biała flaga - znak, że można się kąpać. Chłopiec od razu wskoczył do wody. Wziął ze sobą różowe kółko. Matka nie weszła z nim do morza. Raczyła się alkoholem z przyjaciółmi.

- Nasz ratownik doskonale widział chłopca pływającego z jaskrawym kółkiem. Zwrócił uwagę, że dziecko jest bez opieki - mówi Piotr Walkowiak (32 l.), szef świnoujskich WOPR-owców. - W pewnym momencie dostrzegł, że maluch zniknął pod wodą. Natychmiast wszczął alarm. Kąpieliska w Świnoujściu pilnuje ponad 20 ratowników. Niemal wszyscy rzucili się do wody. Na pomoc WOPR-owcom ruszyli plażowicze. Niestety, Piotrusia udało im się wyłowić dopiero po około 10 minutach. Szybko wynieśli go na brzeg i rozpoczęli reanimację.

- Chłopiec podłączony do defibrylatora nie dawał znaku życia, ale my dalej robiliśmy swoje - relacjonuje Piotr Walkowiak. - Na miejsce przyjechała karetka pogotowia, przyleciał też śmigłowiec. Akcja reanimacyjna trwała kilkadziesiąt minut... Dopiero kiedy na plaży zrobiło się zamieszanie, matka Piotrusia się ocknęła. Dotarło do niej, że to jej syn był pod wodą i to on jest reanimowany. Zaczęła przeraźliwie krzyczeć. "Ratujcie moje dziecko!" - błagała ratowników i lekarzy. Niestety, na ratunek było już za późno. Piotruś zmarł.

Janina W. doznała szoku. Obecnie przebywa na oddziale psychiatrycznym szczecińskiego szpitala. Na razie policjanci nie mogli jej przesłuchać. Badanie wykazało, że w chwili wypadku matka Piotrusia miała 0,5 promila alkoholu w organizmie. Sprawą śmierci chłopca zajęła się prokuratura - Sprawdzamy, jaki był udział matki i ratowników, którzy strzegli plażowiczów, w narażeniu dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Za ten czyn grozi kara pięciu lat pozbawienia wolności.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki