Ten koszmar rozegrał się wczesnym rankiem pod Siedlcami, na drodze ze Zbuczyna. Paweł podwoził właśnie swoją ukochaną siostrę na pociąg, sam śpieszył się też do pracy. I właśnie ten pośpiech okazał się zabójczy. Do odjazdu pociągu zostało już tylko 20 minut, a Paulina bardzo nie chciała się spóźnić. Paweł ze spokojem zapewniał ukochaną siostrę, że bez problemu wyrobią się na czas. Był bardzo pewny siebie. W końcu miał nową brykę, a jako przedstawiciel handlowy z hurtowni musiał dużo jeździć i dobrze czuł się za kierownicą. Okazało się jednak, że młody kierowca poczuł się zbyt pewnie. Kiedy na jego drodze pojawił się wlokący się niemiłosiernie autobus, postanowił wyprzedzić go bez ściągania nogi z gazu. Zjechał na prawą stronę i wtedy przed jego oczami zaczęła rosnąć gwałtownie wysepka drogowa.
Zobacz: Natalia uderzyła w zakonnice i ZGINĘŁA. Tragedia obok Konina
Przerażony mężczyzna zareagował odruchowo, chciał odbić w lewo, ale stracił panowanie nad autem. Rozpędzony pojazd wpadł w poślizg i prawym bokiem uderzył w drzewo. Siła była taka olbrzymia, że samochód dosłownie przecięło na dwie połowy. Ciało Pawła wypadło z wraku, zaś Paulina umarła zakleszczona w strzępach pogiętej blachy.