Michał Tusk, syn Donalda Tuska, chce pieniędzy!

2014-10-17 4:00

Własne duże mieszkanie, nowy samochód i dobra pensja wypłacana z kieszeni podatników - to dla wielu Polaków szczyt marzeń. Jednak niekoniecznie dla książątka Europy, Michała Tuska (33 l.), którego apetyt na pieniądze rośnie proporcjonalnie do wzrostu znaczenia jego ojca Donalda Tuska (57 l.).

Syn byłego premiera i nowego króla Europy domaga się 30 tys. zł od "Super Expressu" za to, że opisywaliśmy jego współpracę z przestępcą, który oszukał tysiące osób!

Takie zachowanie ze strony młodego Tuska nie powinno dziwić. Już wcześniej udowodnił, że gdy chodzi o pieniądze, jest bardzo elastyczny. Inaczej przecież świadomie nie angażowałby się we współpracę z Marcinem P. (30 l.), robiącym szemrane interesy właścicielem Amber Gold.

- Nie będę z siebie robić kretyna. Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym P. i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć: głupota i tyle - tłumaczył się w 2012 r. młody Tusk w rozmowie z "Wprost".

Zobacz: Michał TUSK żyje jak pączek w maśle! Syn Donalda Tuska ma wszystko!

Na czym polegała głupota juniora? Jak ujawnił tygodnik, Michał Tusk jednocześnie pracował jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" oraz PR--owiec należących do Amber Gold linii lotniczych. Doszło nawet do tego, że jako dziennikarz przeprowadzał wywiad z szefem owych linii lotniczych. Jak się okazało, ułożył nie tylko pytania, ale i sam na nie odpowiedział.

Przyznał to sam Jan Grzechowiak, szef gdańskiej redakcji "Gazety Wyborczej". "Zajmując się w redakcji transportem lotniczym, współuczestniczył w układaniu pytań i został zobowiązany do przekazania ich dyrektorowi linii Jarosławowi Frankowskiemu. Teraz dowiadujemy się, że nas oszukał i sam napisał odpowiedzi" - oświadczył red. Grzechowiak już po tym, jak Tusk odszedł z pracy w "GW". "Ani przełożeni, ani nawet jego najbliżsi redakcyjni koledzy nie wiedzieli, że jeszcze przed kwietniowym pożegnaniem z >Gazetą< rozpoczął w marcu współpracę z OLT. Co prawda ostatnie jego teksty o lotnictwie ukazały się przed tym, ale i tak mamy prawo czuć się oszukani" - napisał Grzechowiak.

Również później, już jako pracownik Portu Lotniczego w Gdańsku, chętnie współpracował z firmą Marcina P., przekazując jej m.in. informacje o cenach za obsługę pasażerską. Za porady Tuska OLT płaciło hojnie. Ostatnia pensja, jaką otrzymał w lipcu 2012 r., już po wybuchu afery Amber Gold, opiewała na 7 tys. zł!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki