Wągrowiec: Rodzice 20-letniej Martyny, którą zabił na motorze jej chłopak: Obiecałeś kłamco, że będziesz w żałobie

2011-02-25 4:10

Serce Marioli (47 l.) i Grzegorza (52 l.) Wiśniewskich z Wągrowca (woj. wielkopolskie) krwawi. W czerwcu ich jedyna, ukochana córeczka Martynka (+ 20 l.) zginęła, bo jej chłopak pędząc z nią na motorze, miał wypadek. - Przy grobie córki ślubował jej wierność, żałobę i opiekę nad nami, ale nie minęło pół roku, a on już o niej zapomniał - mówią zapłakani rodzice.

Życie bywa naprawdę okrutne. Martynka była pogodna, inteligentna, uczynna i wyjątkowo wrażliwa. Ale na swoje nieszczęście spotkała na swojej drodze Macieja S. (27 l.). Pewnego dnia zabrał ją na przejażdżkę motorem, choć nie miał uprawnień. Pech chciał, że na drogę wybiegła im sarna. Kolizja była potworna. Martyna głową uderzyła o drzewo, nie miała żadnych szans na przeżycie. Maciej S. miał tylko drobne urazy.

Patrz też: Brzozówka: Morderstwo 14-letniej Kamili. Chłopak udusił córkę państwa Suszczyków i zakopał jak psa

Zaraz po tragedii zrozpaczeni rodzice Martyny wybaczyli Maciejowi, bo on sam błagał ich o przebaczenie. - Przy trumnie założył naszej córce obrączkę na rękę, ślubował jej miłość i opiekę nad nami - mówi Mariola Wiśniewska i drżącą ręką wyciera łzy.

Maciej S. dwa miesiące po wypadku trafił do aresztu, bo mimo zakazu jazdy miał kolejną stłuczkę. Po trzech miesiącach za kratkami i po pierwszej rozprawie wyszedł jednak zza krat.

- Był zadowolony z naszych zeznań przed sądem i od tamtej pory zaczął nas lekceważyć - mówi pani Mariola.

Krótko potem w Internecie na portalach społecznościowych zaczęli znajdować zdjęcia z imprez, które organizował Maciej S. w swoim domu. Któregoś dnia pani Mariola dowiedziała się, że choć nawet nie minęło pół roku od śmierci ich córki, ukochany Martyny ma już nową dziewczynę.

- Gdy go o nią zapytałam, napisał mi w SMS-ie, że niczego nie szukał i to samo tak się stało - mówi zrozpaczona pani Mariola i dodaje, że choć informowała Macieja S. o wszystkich mszach za ich zmarłą córkę, on nie był na żadnej...

Maciej S. nie chciał tłumaczyć swojego zachowania. - Nie będę nic komentował - powiedział oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku motocyklista.

- Mamy nadzieję, że trafi za kratki na 8 lat i tam odpokutuje wszystkie swoje winy - mówi na koniec pogrążony w żałobie ojciec Martynki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki