Gdy 30-letnia mieszkanka Woli weszła do biura, jej koledzy z pracy zamarli. Kobieta była fioletowa od siniaków, co nieudolnie próbowała ukryć ubiorem i makijażem. Jej szef natychmiast wezwał policję. Okazało się, że kobietę poprzedniego wieczoru urządził tak narzeczony. Andrzej B. (37 l.) był przekonany, że ukochana go zdradza i nieustannie wpadał w szał. Podczas ostatniej awantury okładał ją pięściami i kopniakami, a później z nożem w ręku groził, że ją zamorduje. Później zniknął i ukrywał się przed policją. - Natychmiast po zgłoszeniu rozpoczęliśmy poszukiwania. W końcu udało nam się zatrzymać Andrzeja B. - mówi mł. asp. Marta Sulowska. Okazało się, że 37-latek był notowany za dewastacje i niepłacenie alimentów. - Zebrany materiał dowodowy skłonił nas do złożenia wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanego, na które sąd się zgodził - mówi mł. asp. Sulowska. Andrzejowi B. grożą dwa lata więzienia.
Zobacz: Fotoradary wciąż niczyje
Polecamy: Ugryzł takówkarza w palec i ukradł telefon. Grozi mu 10 lat więzienia
Najlepsze wideo: tv.se.pl