Dramat we Włochach

2016-07-29 13:00

Trwa dramat pogorzelców z ulicy Fasolowej 36 we Włochach. W czwartek części z nich udało się wejść na chwilę do mieszkań i pod eskortą policji zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wiadomo, kiedy wrócą do swoich mieszkań.

Do pożaru doszło w środę po południu, a gaszenie ognia zakończyło się późno w nocy. Ewakuowano ponad sto osób, 40 mieszkań jest zalanych wodą.

- Poczułam nieprzyjemny zapach, zobaczyłam dziwną mgłę, pozamykałam okna. Kilkadziesiąt minut później strażacy kazali nam opuścić mieszkania. Wyszłam praktycznie bez niczego. Rozpłakałam się, jak zobaczyłam stojące przed płonącym domem dzieci, które tuliły swoje psy, koty czy papugi. Niektórym spaliły się mieszkania, ja mieszkam na parterze, więc obawiam się zalania - mówi Alicja Piwowska.

Pogorzelcy narzekają na brak informacji o tym, kiedy będą mogli wejść i wrócić do swoich mieszkań. To zależy od decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. PINB nie podaje jednak żadnych konkretnych terminów. Nie wiedzą tego też urzędnicy.

- PINB wskazuje, że naruszona została konstrukcja dachu, a nie budynku. Część mieszkań została zalana, a z naszych doświadczeń wynika, że osuszenie trwa około tygodnia. Zapewniamy noclegi w pobliskiej szkole, ksiądz oferuje noclegi w parafii. Na razie mamy dziewięć mieszkań zastępczych, póki co zgłosiła się jedna rodzina, ale sytuacja jest dynamiczna - wyjaśnia rzecznik dzielnicy Włochy Katarzyna Piwkowska.

Pożar zaczął się w dwukondygnacyjnym mieszkaniu na czwartym piętrze. Jego lokator został zatrzymany. - 61-latek nadal znajduje się w areszcie. Policja pracuje na miejscu zdarzenia, będzie też przesłuchiwać mężczyznę - wyjaśnia Edyta Wisowska z komendy policji we Włochach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki