Lisy zjadły tancerkę

2016-01-08 3:00

Prokuratura przedłuża śledztwo w sprawie morderstwa Moniki Traczyńskiej (?28 l.). Tancerka zaginęła na początku stycznia ubiegłego roku, a po kilku tygodniach jej ciało rozszarpane przez lisy znaleziono nad Wisłą. Jak ustalił "Super Express", na szczątkach zabezpieczono dużo śladów. Czy należą one do zabójcy?

Kto ją zabił? Możliwości jest wiele. Dziewczyna występowała w warszawskich dyskotekach, a jej akrobatyczne wyczyny na rurze budziły zachwyt i pożądanie. Tancerka coraz częściej dostawała od podejrzanych mężczyzn propozycje pracy w zagranicznych klubach. Bandyci z mafii widzieli w niej maszynkę do zarabiania pieniędzy. Ale ona stanowczo odmawiała. Czy spotkała ją kara za odrzucenie współpracy? A może padła ofiarą zboczeńca? Monika była związana z tzw. warszawskim Pigalakiem. Niedługo przed zaginięciem chciała z tym skończyć. Może to zdenerwowało gang prowadzący domy rozpusty?

Śledztwo trwa już rok i prokuratura chce je przedłużyć. - Na razie nikt nie usłyszał zarzutów w tej sprawie ani nie został zatrzymany. Mimo to prokuratura nie będzie sprawy umarzać. Wręcz przeciwnie. Właśnie sporządzany jest wniosek o przedłużenie postępowania - mówi Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Być może przełomem w śledztwie będą wyniki badań DNA. Na szczątkach Moniki zabezpieczono wiele śladów biologicznych. Czy należą one do mordercy? Prokuratorzy czekają na wyniki badań porównawczych DNA.

Monika 9 stycznia ubiegłego roku zajechała pod hotel Marriott, gdzie prawdopodobnie umówiła się z klientem. Przed spotkaniem zadzwonił do niej narzeczony Albert Herzyk. Po krótkiej wymianie zdań powiedziała, że odezwie się później. Przed północą telefon Moniki przestał działać. Dzień późnej Herzyk zgłosił jej zaginięcie. Intensywne poszukiwania nie przyniosły skutków. Smutny przełom nastąpił w kwietniu 2015 roku. Spacerowicz natknął się przy Kępie Tarchomińskiej na ludzkie szczątki.

Zobacz: Ratusz obiecuje: Podwyżki wody nie będzie

Polecamy: Fałszywy policjant wyłudził 600 tys. zł

Najlepsze wideo: tv.se.pl

- Znaleźliśmy wiele kości nóg, rąk, kręgosłupa oraz czaszki, większość była w kawałkach. To dlatego, że ofiara została zakopana w bardzo płytkim grobie i wyczuły ją psy albo lisy, które rozwlekły ciało po całej łące. Znaleźliśmy także resztki ubrania i kolorowe tipsy - mówił wtedy "Super Expressowi" jeden z funkcjonariuszy. Badania DNA potwierdziły, że to Monika.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki