Na zimę straciłam dom i muszę mieszkać w namiocie

2016-09-26 4:00

Minęło pół roku, odkąd Paulina Szamkół (52 l.) zamieszkała pod namiotem, rozbitym na trawniku przy ul. Księcia Janusza. - Straż miejska mnie stąd wyganiała, chuligani rzucali kamieniami, niedawno myślałam, że burza porwie mi ten namiot na kawałki, ale jakoś lato przetrwałam - mówi bezdomna lokatorka trawnika na Woli. Czy spędzi tam zimę?

Pani Paulina czeka na mieszkanie komunalne. Przez 15 lat wynajmowała tanie mieszkanko na Górczewskiej. Ale w pewnym momencie właściciel stwierdził, że musi się wyprowadzić. Chciał zarabiać więcej. Nie było ją stać na mieszkanie na komercyjnym rynku za 1000 złotych na miesiąc. Pierwszy wniosek o mieszkanie komunalne złożyła jeszcze, gdy wynajmowała. Urząd dzielnicy odmówił, "bo przecież wynajmowała". Po wyprowadzce próbowała mieszkać w piwnicy, ale długo się nie dało, właścicielowi budynku grozi za to grzywna. - Nie chciałam nikogo narażać - tłumaczy. Zdesperowana kobieta postanowiła więc zamieszkać pod "własnym dachem". W marcu rozbiła namiot na miejskiej działce przy ul. Księcia Janusza. Straż miejska kazała się jej wynieść, przeniosła się więc parę metrów dalej, na działkę prywatną. - Gdy zaczynałam tu mieszkać, były jeszcze mrozy. Nie było łatwo. Lato przetrwałam, ale boję się, co będzie dalej, noce będą coraz chłodniejsze. - mówi "Super Expressowi" Paulina Szamkół. I natychmiast zastrzega: - Ale do schroniska nie pójdę! Niech tam idą alkoholicy, tułacze. Ja mam dwa psy, które kocham. Nie oddam ich nigdzie. Najwyżej tu zamarznę!

Być może jednak historia będzie miała optymistyczny finał. Rzecznik urzędu dzielnicy Wola Mariusz Gruza zadeklarował nam, że pani Paulina w ciągu kilku dni ma dostać wskazanie do lokalu komunalnego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki