Nadziali moje psy na widły

Półroczny Benek i o rok starszy Wasyl byli ulubieńcami okolicznych dzieci. Były to łagodne psy, na nikogo nie szczekały, ale raz na jakiś czas potrafiły uciec z posesji. Tak było i tym razem. Około godz. 21, kiedy ich właściciele poszli do domu obejrzeć program telewizyjny, psy uciekły na ulicę i ślad po nich zaginął. - Szukaliśmy ich wszędzie. Objechałem całą wieś rowerem i nic. Około godz. 22 usłyszałem głośny pisk i dalej była cisza - opowiada Józef Rozum (77 l.), ojciec właściciela psów. To on następnego dnia znalazł zwierzęta we własnym stawie, niedaleko posesji. - Poszedłem na drugą stronę szosy wysypać pszenicę rybom i je zobaczyłem - kontynuuje. Psy leżały w wodzie, były całe we krwi. Rany u bernardyna były tak głębokie, że wyszły mu wnętrzności. - Co za bestialstwo! Jak tak można zrobić? Do tej pory mam łzy w oczach, jak o tym mówię - dodaje Krystyna Rozum (74 l.). Jej mąż od razu wezwał policję. - Wykonaliśmy oględziny, został także powołany biegły lekarz weterynarii. Przesłuchaliśmy właściciela psów. Sprawa jest już w prokuraturze - mówi asp. szt. Anna Wasilewicz z otwockiej policji. Oględziny na miejscu i sekcja zwłok nie pozostawiają wątpliwości. Półroczny bernardyn zginął od dwóch ciosów siekierą, owczarka niemal na wylot przebito widłami. Takim bestialstwem zszokowana jest nawet prokuratura. - To zdarzenie bulwersuje, dlatego od razu zainteresowałem się tą sprawą i zażądałem od policji, żeby od razu po wykonaniu czynności przekazano nam akta - mówi Leszek Wójcik, szef garwolińskiej prokuratury rejonowej. W złapaniu zwyrodnialca może pomóc nagroda. - Na tego, kto pomoże w jakiś sposób w złapaniu tego bandziora, czeka 3 tys. zł nagrody - zapewnia Witold Rozum (48 l.), właściciel psów. Informacje można przekazywać na jego numer telefonu: 504 228 510 lub bezpośrednio na policję w Otwocku.