Pan Filip jechał fordem ul. Pasłęcką. Nagle przy wjeździe na parking pobliskiej galerii handlowej drogę zajechała mu czerwona alfa romeo. Tylko dzięki refleksowi 20-latka nie doszło do zderzenia, bo odbił na pobocze. Jednak to nie był koniec, bo alfa się zatrzymała. - Uchyliłem przednią szybę. Kierowca alfy podszedł do mnie i zaczął szarpać. Zrobiło mi się niedobrze, bo włączyła się blokada zwijania pasów i zaciskały się wokół mnie - opisuje Filip Chochół. Po dłuższej chwili kierowca uwolnił się z zacisku pasów i wyszedł z auta. - Powiedziałem kierowcy z alfy, żeby nauczył się jeździć. Jak tylko to usłyszał, podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz - relacjonuje Chochół. Z pękniętego nosa zaczęła się lać krew. Pan Filip trafił do szpitala, a kierowca alfy odjechał.
Na miejscu zjawiła się policja. - Pouczyliśmy poszkodowanego, że może złożyć u nas zawiadomienie lub dochodzić swoich praw na drodze sądowej w powództwie cywilnym - mówi st. sierż. Paulina Onyszko z komendy policji na Pradze.
Pobity kierowca tuż po wyjściu ze szpitala poszedł zrobić obdukcję. Lekarz stwierdził krwiak lewego oka i zakrwawienie spojówki oraz obrzęk nosa i jego zniekształcenie. Opis sprawy i obdukcję pan Filip skierował już do północnopraskiej prokuratury. W liście do portalu Tustolica.pl żona kierowcy alfy zapowiedziała już jednak, że w takim wypadku oni również pójdą do sądu.
Zobacz: Fotoradary wciąż niczyje
Polecamy: Ugryzł takówkarza w palec i ukradł telefon. Grozi mu 10 lat więzienia
Najlepsze wideo: tv.se.pl