Policjanci postrzelili bezdomną cztery razy

2017-02-19 22:18

Strzelaniną w lesie zakończyła się akcja policji na granicy Marek i Targówka! Funkcjonariusze nie byli w stanie obezwładnić agresywnej bezdomnej 63-latki i zaczęli strzelać. Postrzelili ją aż cztery razy! Sprawą zajmuje się prokuratura. Kontroli poddani zostaną też policjanci, by sprawdzić, czy użycie broni było konieczne.

Dochodziło sobotnie południe, gdy na terenie centrum handlowego M1 w Markach pojawiła się bezdomna 63-latka. - Zadzwoniła do nas osoba, która została zaczepiona przez tę kobietę. Miała ona przy sobie nóż i zachowywała się agresywnie - mówi "Super Expressowi" podinsp. Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji. Kiedy patrol pojawił się na miejscu, kobiety już nie było. Przechodnie twierdzili, że 63-latka poszła w stronę pobliskiego Lasu Bródnowskiego, więc policjanci ruszyli między drzewa. Dotarli do znajdującego się na tyłach jednostki wojskowej zlepionego z gałęzi, pianki montażowej i cegieł koczowiska. Okazało się, że 63-latka zabarykadowała się w szałasie, w którym od kilku lat nocują bezdomni.

Policjanci próbowali się do niej dostać i poprosili o pomoc strażaków, którzy mieli piłami rozciąć gałęzie. Nagle kobieta wyskoczyła z szałasu z nożem w jednej ręce i szpadlem w drugiej. Zachowywała się agresywnie. Krzyczała do mundurowych, że ich pozabija i, jak twierdzą świadkowie, rzuciła w kierunku jednego z policjantów nożem, który na szczęście odbił się rękojeścią od funkcjonariusza. - Policjanci wezwali ją do zachowania zgodnego z prawem, nie zastosowała się do tych poleceń. Potem użyli paralizatora - mówi Magdalena Bieniak. Ten okazał się nieskuteczny, bo bezdomna miała na sobie kilka warstw ubrania.

63-latka ani myślała się uspokoić, więc policjanci sięgnęli po broń. - Funkcjonariusze oddali strzał ostrzegawczy. Potem padły strzały w kierunku jej nóg - relacjonuje policjantka. Kobietę dosięgły cztery z ośmiu kul. Ranioną w nogi 63-latką zajęło się pogotowie. Potem trafiła do szpitala, gdzie przebywa pod ochroną policji. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Sprawę bada prokuratura. Sami policjanci będą prowadzili też własne postępowanie, bo w czasie akcji została użyta broń. - To standardowa procedura - mówi Magdalena Bieniak.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany