Zwierzęta nic sobie nie robiły z uganiającego się za nimi właściciela, próbującego je zatrzymać. Ostatecznie po kilkudziesięciu minutach pościgu właściciel krnąbrnych koni wraz z pomocnikiem zdołali dopaść rumaki przy ul. Kulisiewicza. Wtedy też na miejsce przyjechał ekopatrol straży miejskiej.
- Kiedy patrol przyjechał na miejsce, zwierzęta były już pod opieką właściciela. Mężczyzna nie dostał mandatu, funkcjonariusze pouczyli go jedynie i zwrócili uwagę, by na przyszłość lepiej pilnował zwierząt - usłyszeliśmy w biurze prasowym straży miejskiej. Mundurowi zapewne uznali, że poranna przebież-ka po okolicy za rozbawionymi rumakami jest już wystarczającą karą dla właściciela koni.