Powstanie Warszawskie. Chodziło o honor

2014-08-02 0:49

Takim ludziom dziękujemy dziś za poświęcenie dla Warszawy. Prof. Jerzy Majkowski ps. Czarny (86 l.) o mało nie zginął w wybuchu czołgu pułapki na ul. Kilińskiego. Ciężko ranny trafił do szpitala. Przekonany, że stracił wzrok myślał tylko o jednym: "jak niewidomy będę teraz walczył w powstaniu?". Dziś ze wzruszeniem spogląda na czarno-białe zdjęcia sprzed 70. lat, które przypominają mu o tamtych krwawych wydarzeniach.

W Powstaniu Warszawskim prof. Jerzy Majkowski ps. Czarny (86 l.) jako 16-latek walczył w kompanii "Anna" Batalionu "Gustaw". Dokładnie pamięta Godzinę "W". - Zapalaliśmy czołgi na ul. Wolskiej, by nie dały rady sforsować barykady. Ukryci w budynku na drugim pi

W Powstaniu Warszawskim prof. Jerzy Majkowski ps. Czarny (86 l.) jako 16-latek walczył w kompanii "Anna" Batalionu "Gustaw". Dokładnie pamięta Godzinę "W". - Zapalaliśmy czołgi na ul. Wolskiej, by nie dały rady sforsować barykady. Ukryci w budynku na drugim piętrze na rogu Młynarskiej i Wolskiej zrzucaliśmy butelki wypełnione benzyną, granaty i filipinki - wspomina. Po czterech dniach otrzymał rozkaz wycofania się za mur cmentarza ewangelickiego.

- Niemcy nie ustawali w bombardowaniu. Zginęło wówczas sporo moich kolegów. Po dwóch dniach przez getto dotarliśmy na Stare Miasto - opowiada. Kompania zajęła kwaterę na ul. Kilińskiego 3. A "Czarny" z kolegami dostał przydział w kamienicy na ul. Ślepej (dziś ul. Piwna). Pilnował, żeby Niemcy nie przedarli się na Stare Miasto od pl. Zamkowego. To tu, w oknie kamienicy, sfotografowano go z kolegam. Gdy spotykamy się w tym samym miejscu po 70. latach, wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą. Także o tych najbardziej dramatycznych momentach, gdy od wybuchu czołgu pułapki na ul. Kilińskiego o mało nie zginął. - "Zdobyliśmy niemiecki czołg!" - usłyszałem i do dziś słyszę głos kolegi, który woła mnie na dół. Potem rozlega się huk. Lecę na ścianę, dalej już nic nie pamiętam - opowiada prof. Majkowski. Po kilku dniach obudził się ciężko ranny w szpitalu. Miał zmiażdżony nos.

Zobacz: 70. Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego: Budujmy niepodległość

- Nic nie widziałem. Byłem przekonany, że straciłem wzrok. I ta pierwsza myśl: "jak ja będę teraz walczył niewidomy?" - opowiada. Kilka dni później z opatrunkiem wrócił jednak na ul. Ślepą i już do końca bronił Starego Miasta. Po upadku Powstania prof. Majkowski wraz z kolegami w tłumie cywilów przemaszerował do Ożarowa. - Stłoczeni w pociągach towarowych pojechaliśmy do Fallingbostel w zachodniej Westfalii. To był mój pierwszy obóz. Wyglądał jak miasto. Ciągnął się kilometrami. Tam zacząłem chodzić do szkoły i uczyć się angielskiego - opowiada prof. Majkowski. Po miesiącu trafił do obozu w Dorsten, a potem do Krefeldu. Po wojnie skończył medycynę. Został profesorem. Założył Klinikę Neurologii i Epileptologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP), a w 1993 roku powołał Fundację Epileptologii, w której pracuje do dzisiaj. Nie wątpi, że dziś zachowałby się tak samo jak 70 lat temu. - Chodziło o honor - mówi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki