Ratusz ma już dość oczekiwania na realizację parkingów podziemnych w partnerstwie publiczno-prywatnym. Przedsiębiorcy mieli przedstawić plany na budowę płatnych miejsc postojowych w trzech wybranych lokalizacjach, m.in. pod placami Trzech Krzyży, Powstańców czy Teatralnym. Ale niektóre dotychczasowe pomysły biznesmenów były nie do przyjęcia. Stawiali m.in. warunek, by w promieniu pół kilometra od takiego parkingu miasto zlikwidowało wszystkie naziemne miejsca postojowe. - Rozumiem, że inwestycja musi się opłacać i w pewnej perspektywie zarobić na siebie, my część parkingów byśmy i tak zlikwidowali, ale nie wszystkie! - mówi nam wiceprezydent stolicy Jacek Wojciechowicz (52 l.).
- Jeśli więc i tym razem nie uda się wybrać partnera, parkingi powinno zacząć budować miasto, któraś z istniejących spółek albo nowo powołana do tego celu - dodaje.
Miasto ma tę wyższość nad prywatną firmą, że nie musi na parkingach zarabiać, wystarczy, że inwestycja się zbilansuje. - Parkowanie w centrum to dziś społeczny problem. Oczywiście chcemy stopniowo ograniczać ruch w Śródmieściu, jednak nie da się tego zrobić z dnia na dzień i parkingi są potrzebne - mówi wiceprezydent. Etap negocjacji ma zakończyć się "na dniach". Wówczas Ratusz zdecyduje, czy zapraszać wybrane firmy do złożenia ostatecznych ofert, czy powoływać spółkę miejską do parkingów.
O parkingach podziemnych w PPP słyszymy od 7 lat. W 2011 roku Ratusz negocjował z sześcioma firmami. Na finał oświadczyły, że przy obecnym stanie prawnym one nie wyjdą na swoje na tym interesie przez ponad 20 lat. Przedtem rozmowy dotyczyły ośmiu miejsc: placów Bankowego, Konstytucji. Wilsona, Powstańców, Trzech Krzyży, ul. E. Plater i Wybrzeża Szczecińskiego. Dziś mowa tylko o trzech wybranych przez firmy lokalizacjach.
Podcasty
Playlisty tematyczne
