Śmieciarze robią, co chcą! W Warszawie panuje śmieciowy chaos

2014-07-04 4:00

Blisko pół roku po wprowadzeniu śmieciowej rewolucji w 8 dzielnicach mieszkańcy wciąż skarżą się na nieodebrane na czas śmieci i zalegające pod domem cuchnące pojemniki. Dotąd Ratusz jednak nie wyegzekwował ani złotówki kary od firm odpowiedzialnych za odbiór odpadów, choć już je nalicza. Nic dziwnego więc, że w mieście panuje śmieciowy chaos!

Mieszkańcy Pragi-Południe, Ursynowa czy Wawra wciąż narzekają, że system odbioru śmieci nie działa tak jak powinien. Wiesław Mogiła z ul. Igańskiej przez kilka miesięcy próbował walczyć o to, by odbierano mu worki z odpadami w tych dniach, w których jest wyznaczony termin. Dotąd prowadzi z nimi wojnę. - W tym tygodniu pan z Lekaro spojrzał, że pojemnik jest do połowy zapełniony i niepewnie pytał mnie, czy zabierać. No a jak? Ma mi śmierdzieć przed domem? - pyta Wiesław Mogiła. - Przez kilka tygodni firma opróżniała pojemniki i zabierała worki, jak chciała, niezależnie od harmonogramu. Za to powinny być kary. Mieszkańcom Wawra szczególnie dokuczał brak pojemników do wyrzucenia trawy. Na Ursynowie pojemniki przy blokach, zwłaszcza te na plastik i papier, zbyt szybko się przepełniały.

Śmieci to wciaż problem Warszawy

Ale władze Warszawy dotąd nie ukarały jeszcze nikogo za nieprawidłowy odbiór śmieci, choć ma prawo naliczać je za każdy przepełniony pojemnik. W lutym nie było kar, bo to był pierwszy trudny miesiąc wprowadzenia systemu w 8 dzielnicach. A teraz zaczynamy je naliczać. Nasi kontrolerzy wyłapują nieprawidłowości i prosimy firmy o wyjaśnienia konkretnych przypadków - mówi nam Jolanta Krzywiec, szefowa Biura Gospodarki Odpadami. Kary są nieporównywanie niskie w porównaniu z wynagrodzeniem, jakie wypłaca im Ratusz od lutego. Sita dostaje 2 mln zł na miesiąc, Lekaro 4 mln zł, MPO - ok. 1,5 mln zł. I na razie najwięcej kar naliczono firmie Sita, która odpowiada za Ursynów i Wilanów - czyli... 19,4 tys. zł. Firma Lekaro odpowiedzialna za obie Pragi, Wawer, Wesołą i Rembertów ma zapłacić 11,2 tys. zł, a MPO, które sprząta tylko Śródmieście - zaledwie 3 tys. zł. - My nie mamy terminu, w którym musimy przedstawić firmom odliczenia za kary. Robimy to, gdy wyczerpiemy procedurę wyjaśnień i one okażą się nieprzekonujące - mówi dyrektor Krzywiec. Kary powinny być tak wysokie, że firmom nie będzie się opłacało nie wyjechać po śmieci. W końcu to my wnosimy opłatę i z naszych pieniędzy te firmy żyją! - uważają stanowczo mieszkańcy. Od 1 sierpnia nowy system gospodarki odpadami będzie obowiązywał już w całej Warszawie.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Kontrole wciąż trwają

Jolanta Krzywiec (35 l.), dyrektor Biura Gospodarki Odpadami:

- Dziś jest już zdecydowanie mniej skarg od mieszkańców na nieprawidłowości przy odbiorze śmieci niż w lutym, gdy w ośmiu dzielnicach zaczynał obowiązywać system. Ale nasi kontrolerzy sprawdzają, czy firmy wywiązują się z kontraktu

Czytaj: Warszawa. Radni pomogą z wysypiskiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki