Około południa na ulicy Grochowskiej zawyły syreny. Pod numer 44 zjechały się wszystkie służby ratownicze - strażacy, policja i pogotowie. Okazało się, że na piętrze starej kamienicy doszło do wypadku. Rumowisko przygniotło 33-letniego Dariusza K. Zakrwawiony mężczyzna leżał pod stertą starych cegieł i kawałków tynku. Strażacy zabrali się do odkopywania rannego spod zwaliska. Jak tylko udało się go wydobyć, na pomoc nieprzytomnemu rzucili się ratownicy. Na jakiś czas, po dramatycznej reanimacji, poturbowany, zakrwawiony robotnik odzyskał oddech. Wtedy został przetransportowany do szpitala. Niestety, po południu policja podała, że ofiara zmarła w szpitalu. Po wypadku na miejscu pojawiła się też ekipa poszukiwawcza ze specjalnie szkolonym psem, ratownicy sprawdzali, czy pod gruzami nie ma więcej ofiar, ale nikogo więcej nie znaleziono.
Nadzór budowlany potwierdził, że właściciel nieruchomości miał pozwolenie na rozbiórkę kamienicy.
- Budynek, w którym doszło do wypadku, jest w rękach prywatnego inwestora. Została mu wydana zgodę na zrównanie z ziemią tego, co tam stoi - mówi Andrzej Kłosowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
Ale nie wszystko odbywało się zgodnie z przepisami. - Policjanci wezwani na miejsce przeprowadzili wstępne oględziny miejsca wypadku. Budynkowi przyjrzeli się także inspektorzy z Państwowej Inspekcji Pracy i nadzoru budowlanego, którzy stwierdzili liczne uchybienia. Dalsze czynności będą już prowadzone pod nadzorem prokuratury na Pradze-Południe, która wszczęła śledztwo w sprawie śmierci robotnika - mówi Ewa Szymańska-Sitkiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Podcasty
Playlisty tematyczne
