Tysiące warszawiaków śpiewało powstańcze piosenki na pl. Piłsudskiego. Wszędzie słychać było okrzyki "Cześć i chwała bohaterom!". Tłumy mieszkańców stolicy pojawiły się też na Powązkach Wojskowych, by zapalić znicze na powstańczych grobach.
Niestety w tym wszystkim niknęli tylko sami powstańcy. 1 sierpnia o godz. 17 na Powązkach przy pomnikach Zgrupowania "Baszta", "Kiliński" czy "Krybar" pojawiła się zaledwie garstka kombatantów, udowadniając, że okazji do spotkań z autentycznymi bohaterami jest coraz mniej.
- Rzeczywiście z roku na rok mamy coraz więcej kolegów na cmentarzu. Czas biegnie nieubłaganie - mówi Hanna Szeremeta-Węgrzecka (92 l.) ps. Czarna Zosia, sanitariuszka z "Krybara". Nie kończy, bo jeden z kolegów z powstania chwyta jej dłoń do ucałowania: - Jak dobrze cię widzieć! A do zebranych dodaje: - To była najpiękniejsza z koleżanek!
Zobacz też: Komorowski nie może przyjąc komunii