Przebudowana niedawno al. Reymonta między Żeromskiego a Kasprowicza ma po dwa pasy szerokie niemal jak na autostradzie. I brak tu sygnalizacji przy przejściu dla pieszych, więc kierowcy pędzą ile się tylko da. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kilka tygodniu temu śmiertelnie potrącona została tu kobieta.
Od tego momentu mieszkańcy jeszcze bardziej boją się tędy przechodzić. Niestety, w drodze do przychodni czy na bazar nie mają innej alternatywy. Niekiedy czekają kilka minut, zanim ktoś się zatrzyma, bo auta pędzą, nie zważając na pieszych.
- Za każdym razem modlę się, żeby szczęśliwie tędy przejść. Nie wiem, dlaczego nikt nie pomyślał o tym, żeby powstała tutaj sygnalizacja świetlna - dziwi się pani Barbara (66 l.) z Wawrzyszewa.
Sprawą zainteresował się Urząd Dzielnicy Bielany, który był inwestorem trasy. - Zwróciliśmy się do straży miejskiej z prośbą o ustawienie fotoradaru - mówi Grzegorz Pietruczuk, wiceburmistrz Bielan. Z analizy, którą przeprowadzili strażnicy, wynika, że kierowcy w tym miejscu znacznie przekraczają prędkość. - Zwróciliśmy się do policji z wnioskiem o zgodę na przeprowadzanie kontroli z użyciem mobilnego fotoradaru - informuje Monika Niżniak, rzeczniczka straży miejskiej.
Mieszkańcom jednak to nie wystarcza i poprzez radnych dzielnicy proponują inne działania. - Skoro nie można ustawić sygnalizacji, to warto zastosować o wiele tańsze rozwiązania. W asfalcie można zatopić migające światła czy poprawić oświetlenie, bo jest obecnie mało wyraźne - przekonuje bielański radny Piotr Ślaski.
Zarząd Dróg Miejskich zapewnia, że przeanalizuje wszystkie propozycje.
Zobacz: Warszawa. Kursowanie autobusów w Boże Ciało. ZMIANY w rozkładzie jazdy
Podcasty
Playlisty tematyczne
