WARSZAWA: Możemy zginąć, bo nie chcą nam dać mieszkania!

2013-04-27 3:30

Urzędnicze absurdy nie mają granic. Licząca cztery osoby, w tym półroczne dziecko, rodzina z Woli mimo zagrożenia budowlanego mieszka w kamienicy przy ul. Łuckiej 10, bo urzędnicy twierdzą, że nie należy jej się lokal zastępczy. Nie może ich przekonać nawet sąd, który twierdzi, że lokatorzy przebywają tam legalnie.

To, że ceglany budynek jest ruiną, w której nie powinni mieszkać ludzie, wie nawet Poczta Polska, która zwolniła listonosza z noszenia tam poczty. Zauważył to też Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. I choć już w 2010 r. nakazał wykwaterowanie wszystkich lokatorów zagrożonych utratą życia, w kamienicy wciąż mieszka Agnieszka Kiempka (32 l.) z mężem Arturem (27 l.) i półrocznym synkiem Alanem oraz jej przyrodni brat Jacek Malanowski (38 l.). Grzyb, sypiący się tynk, brak ogrzewania i ciepłej wody, dziurawe okna - oto ich codzienność.

Urzędnicy z Woli nie kiwnęli nawet palcem, by znaleźć im inne mieszkanie, bo uznali, że nie mają prawa nawet do tego, w którym przebywają. W 2012 roku skierowali do lokalu zastępczego ich ojca, który był głównym najemcą rudery przy Łuckiej. Urzędnicy chcieli, by do 68-metrowego lokalu przy Siennej trafił razem z całą rodziną, ale on przeniósł się tam tylko z dorosłymi dwiema córkami i synem. - Skierowali nas tam jako uprawnionych do zamieszkania, a nie najemców. Niestety, choć byśmy chcieli, nie możemy tam pójść - mówi pan Jacek. - Ojciec nie życzy sobie mojego męża i dziecka ani swojego pasierba - tłumaczy pani Agnieszka, kołysząc małego Alanka. Żadnego z nich nie stać na wynajem, razem nie mają na życie nawet 3 tys. zł. Zarówno ona, jak i pan Jacek wystąpili o lokal zastępczy. Urząd jak mantrę powtarzał, że nie mają tytułu prawnego do lokalu komunalnego. Mimo to pobierał od nich czynsz. W końcu wystąpił do sądu o eksmisję.

W lutym sąd uznał wniosek miasta za bezprawny i stwierdził, że rodziny mają prawo do lokalu na Łuckiej. I co? I nic. - Fakt, że zgodnie z wyrokiem sądu pasierb i córka są najemcami lokalu przy ulicy Łuckiej 10 nie przesądza o tym, że zostaną im przyznane odrębne lokale zamienne - informuje Monika Beuth-Lutyk, rzecznik urzędu dzielnicy Wola i przypomina o tym, że urząd wskazał im już lokal, w którym mieszka ojciec. - Po uprawomocnieniu się wyroku, urząd wskaże właściwy tok postępowania do realizacji tej sprawy - zaznacza jednak.

- Będziemy tu czekać aż nam się wszystko zawali na głowy i będzie nieszczęście - podsumowuje zrozpaczona pani Agnieszka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają