WPROST prześwietla Kamila Durczoka: Biały proszek, erotyczne gadżety i zoofilskie wideo

2015-02-16 14:44

"Ciemna strona Kamila Durczoka" to główny temat najnowszego wydania "Wprost". Dlaczego dziennikarze tygodnika dobierają się do skóry szefowi "Faktów TVN"? - Nie interesuje nas, kto ma z kim romans, kto z kim sypia i czy przypina się do łóżka kajdankami. To prywatne sprawy. Jeśli jednak w grę wchodzą biały proszek i interwencje policji, zaczyna się inna rozmowa - wyjaśnia Sylwester Latkowski, redaktor naczelny "Wprost".

Artykuł dotyczy rzekomych tajemniczych powiązań Kamila Durczoka w jednym z mieszkań na strzeżonym osiedlu na warszawskim Mokotowie. Właściciel apartamentu, podczas próby ściągnięcie od jednej z pracownic branży PR opłat za wynajem, miał zastać w mieszkaniu... zabarykadowanego Durczoka.

Szefa "Faktów" spisał na miejscu patrol policji. Jak donosi "wPolityce", interwencję potwierdził rzecznik Komendy Głównej Policji. W mieszkaniu znaleziono natomiast prywatne rzeczy Durczoka, m.in. list z Urzędu Skarbowego i odręczne notataki ws. swojego programu. Dokumenty były podobno wymieszane z... białym proszkiem! Nie wiadomo jednak, czy chodzi o narkotyki. Ponadto znaleziono erotyczne gadżety, a nawet zoofilskie nagranie wideo.

Czytaj: Kamil Durczok odpowiada na zarzuty "Wprost": Jestem zdemolowany psychicznie, myślę o tym, jak przeżyć do jutra

"Wprost" sugeruje, że wezwana przez właściciela policja nie chciała zająć się sprawą, a więc ten pokazał mieszkanie dziennikarzom tygodnika. Stało się to dopiero po dwóch tygodniach.

Durczok gościl dzisiaj w Radiu TOK FM, gdzie odniósł się do sprawy. - Powiem to jedno zdanie, w wolnym, prywatnym czasie odwiedziłem mieszkanie jednej z moich znajomych ze środowiska medialnego. To, co tam zrobiłem, to jest absolutnie moja prywatna sprawa. Nie wiem, czy policja się tym zajmuje. Mnie łatwo znaleźć - powiedział dziennikarz. Szef "Faktów TVN" skomentował również pogłoski, jakie pojawiły się w internecie po poprzedniej publikacji "Wprost" dotyczącej mobbingu i molestowania seksualnego w pracy. Na portalach społecznościowych sugerowano, że to właśnie Durczok jest molestującym szefem. - Z całą stanowczością, jasno i wyraźnie chcę powiedzieć: nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic. Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy... - tłumaczył dziennikarz.

Zobacz: WPROST. Autor "Ukrytej prawdy" nie chce przedstawić dowodów w sprawie SEKSAFERY i rzuca słuchawką!

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki