W piątkowe popołudnie rafał Doborek, unkcjonariusz ruchu drogowego w kujawsko-pomorskiej policji od 10 lat, opowiadał dziennikarzowi TVP Bydgoszcz o wypadku tira, który miał miejsce niedaleko Lubicza. Nagle, niedaleko policjanta zatrzymał się samochód. Wysiadła z niego spanikowana kobieta, która krzyczała, że jej synek nie może oddychać. Policjant natychmiast przerwał wywiad i dołączył do strażaków, którzy zajmowali się dzieckiem - jeden z nich ułożył 9-miesięcznego Tymona głową w dół i poklepywał go między łopatkami. Niestety, chłopiec nadal się dławił. Wtedy Doborek włożył palce do ust dziecka i wyciągnął z nich kawałek foli, która była przyczyną zadławienia.Wszystko wróciło do normy, chłopczyk zaczął płakać i pojechał z mamą na kontrolę do szpitala. Okazało się, że dziecko bawiło się w samochodzie plastikową butelką. Podczas chwili nieuwagi mamy, chłopczyk zerwał z butelki etykietę i połknął ją.
Po całej sytuacji funkcjonariusz przyznał: - Mogę powiedzieć, że to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Radość matki, podziękowania, płacz dziecka... nie zapomnę tego do końca życia.
Cała sytuacja wyglądała następująco:
Zobacz także: Były kontrowersyjny ks. Międlar ZATRZYMANY na lotnisku w Londynie