Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych, to jeden z najbłyskotliwszych polityków PiS. Bryluje w mediach. Chętnie pokazuje się z rodziną. Po otrzymaniu mandatu eurodeputowanego z impetem wkroczył na brukselskie salony.
Na twarzy europosła pojawia się jednak czasem tajemniczy smutek. Nigdy nie mówi o swoim młodszym bracie Grzegorzu. A właśnie młodszy brat jest od lat powodem jego wielkiego zatroskania. Niedawno wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał trzyletni wyrok za pedofilię. - Grzegorz K. zakończył odbywanie kary więzienia. Odsiedział od deski do deski trzy lata - dowiedzieliśmy się od Luizy Sałapy, rzecznik Służby Więziennej.
Paweł Kowal zawsze martwił się o swojego brata. Kiedy jego kariera polityczna zaczęła nabierać wiatru w żagle, starał się pomagać Grzegorzowi jak tylko mógł. Sam był bliskim współpracownikiem ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego (60 l.). Jego brat znalazł zatrudnienie w miejskim zespole żłobków w roli informatyka. Tam jednak, zamiast dbać o komputery, godzinami siedział zamknięty w pokoju i szperał po Internecie, szukając dzieci gotowych zaspokoić jego obrzydliwe upodobania. Grzegorz K. długo ukrywał swoje pedofilskie skłonności. Wpadł, kiedy umówił się z 14-letnim chłopcem na seks. W miejscu schadzki, zamiast obiektu jego chorych żądzy, czekała policja.
Grzegorz K. trzyletni wyrok odsiedział w łódzkim więzieniu. Kiedy wyszedł na wolność, musiał od nowa poukładać swoje życie. W pozbyciu się ohydnych pedofilskich skłonności Grzegorzowi pomaga starszy brat. - Wpieram Grzegorza jak tylko brat może wspierać brata. Nie jestem specjalistą. Od tego są lekarze. Oczywiście pomagałem mu też, gdy siedział w więzieniu. Wysyłałem mu listy, paczki, angażowałem adwokata - mówi europoseł Kowal. - Mam własną rodzinę i jej poświęcam głównie uwagę - zaznacza poseł.