Dokładnie 17 kociąt i dwie małe kotki znajdowały się w pudłach i w koszu na bieliznę. - Wszystkie zwierzaki były odwodnione, zakatarzone i miały gorączkę. Do takiego efektu doprowadził fakt, że kartony zostały szczelnie zaklejone i zwierzętom zwyczajnie brakowało powietrza. Napoiliśmy je, podaliśmy im też antybiotyk. Na szczęście są już w lepszym stanie - powiedziała w rozmowie z Gazetą Wrocławską dr Marta Aksman z miejscowej przychodni, do której trafiły koty. Obecnie policja stara się ustalić, do kogo należą porzucone zwierzęta. Chcesz przygarnąć jednego ze słodkich kociaków? Dr Aksman apeluje do wszystkich, którzy chcieliby wziąć koty do tzw. domów tymczasowych. Z przychodnią można kontaktować się pod numerem tel: 504 211 752 i tam otrzymać więcej informacji na temat tego, jak można pomóc zwierzętom.
Zobacz też: Zaginęła Danuta Walasik z Pszczyny. Widziałeś ją?