Wykładowca UŚ do ziewającej studentki: "No, to mój by się nie zmieścił"!

2016-10-13 20:08

Wykładowca Uniwersytetu Śląskiego, który powiedział do ziewającej studentki "no, to mój by się nie zmieścił" ma zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu nauczcyciela akademickiego przez dwa lata. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie uczelniana komisja dyscyplinarna ds. nauczycieli akademickich.

Bulwersujące zachowanie wykładowcy z UŚ wyszło na jaw dzięki anonimowym ankietom oceny pracy nauczyciela, wypełnianych przez studentów. Jej wyniki potwierdziły powtarzające się niedopuszczalne zachowanie mężczyzny. Skargę na niego złożyły także poszkodowane studentki. - W ostatnich miesiącach toczyło się postępowanie wyjaśniające, wszczęte przez JM Rektora Uniwersytetu Śląskiego - potwierdził Dziennikowi Zachodniemu Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik prasowy UŚ. Tymczasem skandal dotyczący tego wykładowcy wzburzył prawdziwy wulkan emocji wśród feministek. Założycielka portalu codziennikfeministyczny.pl, Kamila Kuryło poinformowała na swoim profilu na Facebooku o petycji skierowanej do rektora UŚ, pod ktorą podpisało się już ponad 400 osób. "Studentki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach informują o skandalicznych przypadkach molestowania werbalnego, jakich dopuszcza się jeden z pracujących na tej uczelni wykładowców. Wykładowca ten nagminnie używa seksistowskiego języka, degradującego studentki (i inne kobiety) do roli przedmiotów zaspokajających męską żądzę. Żądamy od rektoratu UŚ natychmiastowej reakcji w postaci zawieszenia wykładowcy w wykonywanych czynnościach. Taki człowiek nie nadaje się do pracy akademickiej, ani do pracy z jakimikolwiek kobietami." - napisali autorzy prowadzący feministyczny portal.

Zobacz: Jak zabawa, to zabawa! Tak SENIORZY rozkręcili imprezę w metrze [WIDEO]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki