Porter trafił do schroniska osiem lat temu. Był wtedy szczeniakiem. Dwa lata później do jego boksu przydzielono Apisa. Przez sześć lat zwierzaki dzieliły ze sobą schroniskową dolę i niedolę, aż pewnego dnia do Portera uśmiechnął się los - został adoptowany. Ale choć w nowym domu znalazł nie tylko opiekę, ale i miłość, nie mógł żyć bez Apisa.
- Już dwa dni po adopcji był z powrotem u nas. Niezauważony wymknął się z nowego domu przez uchyloną bramę i wrócił do Apisa - opowiada Adam Wyszatycki, kierownik schroniska.
Nowi właściciele odebrali Portera, ale ten po kilku dniach zrobił podkop pod płotem, i znów zameldował się w kojcu, gdzie smutny i apatyczny czekał na niego stary przyjaciel.
- Wtedy doszliśmy do wniosku, że psy muszą zostać adoptowane razem - mówi Adam Wyszatycki. Na szczęście znalazła się pani Marta z Pleszewa (31 l.), która pokochała oba psiaki. - Teraz są szczęśliwe i spędzają ze sobą całe dnie. Nie wyobrażam sobie, żeby zostały rozdzielone - mówi.
Sprawdź: Rondo imienia bunga bunga? Takie cuda tylko w Polsce! [ZDJĘCIE]