Ta śmierć zbulwersowała całą Polskę. Piotr Królik przemierzał swoim rowerem ulice Pabianic. W pobliżu ryneczku przyul. Nawrockiego czekało na niego dwóch mężczyzn - Konrad B. (25 l.) i Łukasz G. (28 l.), którzy chwilę wcześniej wysiedli z auta prowadzonego przez ich znajomego Kamila K. (20 l.). Chcieli się zemścić, bo rowerzysta zwrócił kierowcy uwagę, gdy ten zawracał w niedozwolonym miejscu. Konrad B. popchnął go prosto na jadący autobus. Pan Piotr uderzył głową w boczną szybę. Zakrwawiony, martwy padł na ziemię.
Konrad B. usłyszał zarzut zabójstwa, jego dwaj kompani usiłowania pobicia o charakterze chuligańskim. Wszyscy stanęli przed sądem.
Podczas wczorajszej rozprawy prokurator, obrońcy i sami oskarżeni wygłosili mowy końcowe. - Gdyby szacunek do życia był u oskarżonych ponad wszystko, tej sprawy by nie było - grzmiała prokurator Monika Ciukas. Dla głównego oskarżonego zażądała kary 15 lat więzienia, przyjmując jako kwalifikację czynu jego dokonanie z tzw. zamiarem ewentualnym, co oznacza, że Konrad B. nie chciał bezpośrednio zabić, ale musiał liczyć się z tragicznymi skutkami swojego postępowania. Dla jego kumpli domagała się kar po 3 lata więzienia.
Oskarżeni prosili o uniewinnienie. - Nie chcieliśmy zabić, to był wypadek - mówili.
Zobacz też: Dolny Śląsk: Bus przewożący dzieci DACHOWAŁ