Oboje mieszkali w wynajmowanym w Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie) mieszkaniu. Andrzej C. był jurny jak ogier. Ciągle było mu w głowie tylko jedno: szaleńczy seks ze swoją partnerką. Ale odkąd pani Krystyna weszła w wiek przekwitania, nie bardzo chciała odwzajemniać zaloty niewyżytego kochanka. Nieraz zdarzyło się, że kobieta oberwała od konkubenta po głowie za swoją oziębłość.
- Nieraz widziałam u Krysi zapudrowane siniaki. Pytałam, co się dzieje, ale zawsze kryła tego bydlaka. Mówiła, że albo się przewróciła, albo uderzyła drzwiczkami od szafki - mówi Teresa Podgórska (57 l.), właścicielka wynajmowanego przez kochanków mieszkania.
Kiedy kolejny raz Krystyna W. odmówiła Andrzejowi C. seksu, ten wpadł w prawdziwy szał. Zaczął szarpać konkubiną i zerwał z niej ubranie. Po chwili nieprzytomna kobieta padła na łóżko. Ale rozjuszony kochanek, jak w amoku bił ją dalej do momentu, aż sam opadł z sił.
Potem wystraszony morderca Andrzej C. uciekł z domu. Jednak po kilku godzinach wrócił na miejcie zbrodni. Wpadł prosto w ręce policjantów zabezpieczających właśnie ślady. Za zabicie kochanki grozi mu dożywocie.