Kotuń: Zabiła się, bo kazał jej usunąć ciążę

2010-01-18 3:00

Zwodził że kocha, obiecywał ślub, snuł wizję szczęśliwej rodziny. Mariola Skorupka (†30 l.) we wszystko wierzyła. Spijała te słowa z jego ust, bo szczerze kochała Mariusza K. (26 l.). Ale on zachował się jak podła świnia.

Gdy pełna szczęścia wyznała mu, że nosi pod sercem jego dziecko, on kazał usunąć ciążę! Mariola nie mogła podnieść się po tym ciosie. Oszukana kobieta rzuciła się pod pociąg. Pozostał po niej jedynie dramatyczny SMS (zdjęcie - patrz druga strona artykułu) wysłany tuż przed śmiercią.

Gdy dwa lata temu na prywatce u znajomych poznała Mariusza, serce od razu wskazało jej, że to miłość życia. Był przystojnym, tryskającym humorem strażakiem. Cały rodzinny Kotuń (woj. mazowieckie) widział wtedy Mariolę roześmianą i szczęśliwą, przechadzającą się pod rękę ze swym ukochanym Mariuszem. Planowali ślub, z którego przyszły pan młody nagle zaczął się wykręcać. Zamglone miłością oczy Marioli nie spostrzegły, że Mariusz już jej nie kocha. A może nie kochał jej nigdy?

Patrz też: Powiesiła się bo, zabrali jej komputer

Dziewczyna zaczęła dopiero coś podejrzewać, gdy Mariusz zażądał przesunięcia drugiego terminu ślubu zaplanowanego na 29 maja. I wtedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Z ostatniego SMS-a dziewczyny wynika, że Mariusz kazał jej usunąć dziecko. Zrozpaczona dziewczyna wolała zginąć.

Napisała do brata Mariusza pożegnalnego SMS-a. Zdradziła w nim, jak bardzo kochała narzeczonego i jak okrutnie została przez niego oszukana.

Czytaj dalej >>>


Mroźnym południem Mariola, brnąc przez śnieżne zaspy, dotarła na torowisko. Pod kamieniem położyła list pożegnalny i rzuciła się prosto pod pędzącą lokomotywę. Jej ciało zostało rozerwane na strzępy.

Zofia Skorupka (52 l.), matka Marioli Skorupki, nie może dojść do siebie po tej tragedii. - Nie mówiła nam o tym, że spodziewa się dziecka. Zachowywała się normalnie, jak gdyby nic się nie stało. Cieszyła się, że niedługo będzie ślub i będą razem z Mariuszem - mówi zdruzgotana kobieta, która nawet nie wiedziała, jak cierpi jej córka. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, córeczko? Teraz został mi po tobie tylko ten straszny SMS - zanosi się płaczem matka. Mariusz K. twierdzi, że nic nie wiedział o dziecku. - Chciałem z nią zerwać, bo miałem już jej dosyć - mówi Mariusz. - Ciągle mnie sprawdzała, była zazdrosna. Nie mogłem wyjechać na żadną imprezę, nawet na służbowe zgrupowanie, bo zaraz miałem wymówki. Kilka razy ganiałem ją po polach, bo chciała się zabić. Miała skłonności samobójcze i dlatego planowałem sobie inaczej ułożyć życie. Co do zmiany daty ślubu, to chciałem przełożyć termin, bo ojciec miał operację na oko - mówi Mariusz. Na jego twarzy nie widać żalu.

Patrz także: Kopnął w "brzuch" ciężarną na bani

Dane narzeczonego Marioli zostały zmienione

Pożegnalny SMS Marioli Skorupki do brata Mariusza K. wysłany tuż przed śmiercią:

"Przepraszam was za wszystko. Piszę do ciebie, bo chcę się pożegnać okłamana przez Marcina. Okłamał mnie co do ślubu, przekładając ponownie termin - teraz, kiedy będę miała dziecko, bo jestem w 3 miesiącu, kazali mi usunąć dziecko, ale wolę odejść z tego świata z naszym dzieckiem, niech mu Bóg wybaczy za to, co zrobili, krzywdząc nas. Sumienie nie da mu spokoju, że nie pomógł nam w potrzebie, choć go prosiłam, że cząstka jego we mnie jest i żyje i chce żyć, ale zostawił nas za to, że go kochałam bardzo mocno, więc tymi słowami żegnam się z wami. Pamiętajcie mnie taką, jaka byłam, że kochałam i chciałam być kochana, ale mi wszystko odebrali, niszcząc mnie i raniąc. Wybaczcie mi i temu niewinnemu dziecku. Żegnajcie  na zawsze, może w innym świecie będzie mi lepiej. Nikt mnie nie zrani jak zrobił to twój brat mi i dziecku. Żegnam Mariolka"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki