Dwa tygodnie temu Sąd Okręgowy w Warszawie, przedłużając areszt Kajetanowi P., zdecydował, że trzeba go umieścić w zakładzie psychiatrycznym. - Ze względu na stan zdrowia - tłumaczyła sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Wpływ na to miała opinia biegłych, którzy po wielu miesiącach narad w końcu orzekli, że mordując Katarzynę J., mężczyzna nie wiedział, co robi. Ale choć decyzja sądu się uprawomocniła, bo nawet obrońca zabójcy nie miał do niej zastrzeżeń, "Hannibal" wciąż tkwi w areszcie. Powód? Sąd nie wyznaczył miejsca, do którego miałby on trafić, a żaden z ośrodków nie kwapi się, by go przyjąć. - Zwróciliśmy się do służby więziennej z prośbą o wskazanie zakładu, w którym podejrzany mógłby jednocześnie być internowany i leczony. Czekamy na informacje. Do tego czasu Kajetan P. przebywać będzie w areszcie śledczym - mówi Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sprawa wydaje się banalnie prosta, bo w kraju są zaledwie trzy ośrodki, które mają możliwość zabezpieczenia potencjalnie groźnych pacjentów. Wśród nich jest ten w Gostyninie, gdzie przebywa m.in morderca pedofil Mariusz Trynkiewicz. Mają tam wykwalifikowanych sanitariuszy, psychologów, psychiatrów, ochronę, monitoring.
- Trafiają do nas sprawcy zabójstw, gwałtów czy aktów terrorystycznych. Mamy maksymalny poziom zabezpieczenia, przygotowany do pobytu i leczenia takich osób - informuje Regionalny Ośrodek Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Czyby więc Kajetan P. był zbyt trudnym przypadkiem, by przyjęli go w swoje progi? Niewykluczone, że personel ośrodka się go boi. W końcu podczas obserwacji psychiatrycznej próbował udusić psycholożkę.
Zobacz: 13-letnia Wiktoria zabiła się, bo zaszczuli ją w szkole?