Proces Mariusza P. i Roberta K. miał się właśnie rozpocząć przed poznańskim sądem, ale został odroczony, bo obrońca jednego z nich nie zdążył zapoznać się z aktami sprawy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze i obaj zwyrodnialcy, którzy robili sobie zdjęcia ze zwłokami tragicznie zmarłej Ewy Tylman, odpokutują za swoje czyny. Już wcześniej zostali wyrzuceni z pracy, a teraz mogą trafić za kratki na wiele miesięcy.
Oto, co się wydarzyło: ciało Ewy zostało wyłowione z Warty i następnie trafiło do zakładu pogrzebowego. A tam wpadło w łapska Mariusza P. i Roberta K. Mężczyźni urządzili sobie sesję zdjęciową ze zwłokami, a później z dumą prezentowali fotografie swoim znajomym. Mieli jednak pecha, bo o ich nienormalnych wybrykach dowiedziała się policja. Funkcjonariusze zabrali zdjęcia. Do akcji wkroczył też prokurator, który oskarżył mężczyzn o zbezczeszczenie zwłok.
- Mariusz P. przyznał się do winy i wyraził żal, natomiast Robert K. się nie przyznaje - powiedziała nam Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Przypomnijmy: śmierć Ewy Tylman to jedna z najbardziej tajemniczych spraw ostatnich lat. 27-letnia kobieta zginęła w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach. Poszlakowy proces jej kolegi z pracy, oskarżonego o zamordowanie dziewczyny, trwa od początku roku, ale jego końca nie widać.