Mariusz K. to niewysoki, niczym niewyróżniający się mężczyzna. Ojciec trójki dzieci - dwóch dorosłych już synów i niepełnoletniej córki. Sąsiedzi do tej pory mieli o nim jak najlepsze zdanie. Uważali, że muchy by nie skrzywdził. Spokojny, nie nadużywał alkoholu. Ot, zwyczajny facet. A jednak tkwił w nim plugawy degenerat... Swoje prawdziwe oblicze pokazał na początku marca. Mariusz K. był wtedy w mieszkaniu tylko z córką, pozostali domownicy wyszli. Niespodziewanie rzucił się na dziewczynę, zaciągnął na łóżko. Zgwałcił. Przerażona 17-latka nikomu nie powiedziała ani słowa. Pewnie prawda nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby po gwałcie nie zaszła w ciążę. Kiedy poczuła w sobie dziecko, musiała się komuś wyżalić, bo z czasem sprawa wyciekła do policji. Rozpoczęło się dochodzenie.
- Ojcem dziecka jest ojciec poszkodowanej - mówi Alicja Cichosz z Prokuratury Rejonowej w Lipnie (woj. kujawsko-pomorskie). - Poszkodowana została przesłuchana przed sądem okręgowym w obecności prokuratora i biegłych sądowych. Jest wiarygodna - dodaje.
49-latek został zatrzymany. Usłyszał zarzut zgwałcenia członka rodziny. Ojcu zboczeńcowi grozi od trzech do 15 lat więzienia. - Nie skrzywdziłem swojej córki - zapewniał dziennikarzy "Super Expressu" na korytarzu sądu Mariusz K., który najbliższe trzy miesiące spędzi za kratkami.
Zobacz: Złoty pociąg zostanie ODNALEZIONY?! Jest przełomowa decyzja urzędników