Zginęła, choć błagała o pomoc policję! Dramat w Żernikach

2016-03-31 4:00

Monika G. (+21 l.), którą tydzień temu zadźgał w szale zazdrości były narzeczony, cztery razy zawiadamiała policję, że grozi jej niebezpieczeństwo! Pisała też do prokuratury. Na próżno. Funkcjonariusze zlekceważyli apele dziewczyny o pomoc. Skutek? Ona nie żyje, a w poznańskiej policji lecą głowy.

Na początku byli w sobie zakochani po uszy, a Monika świata poza Sławomirem B. (+34 l.) nie widziała. Ale on okazał się zazdrosnym seksoholikiem i szybko zmienił jej życie w koszmar. Robił jej awantury, posądzał o zdrady, śledził. Dziewczyna bała się, że w końcu zrobi jej krzywdę, bo miał już na sumieniu wyrok za pobicie byłej żony i z nim zerwała. Wpadł w szał. Gdy usiłowała zabrać swoje rzeczy z mieszkania, rzucił ją na fotel, szarpał, wyzywał od najgorszych, groził. Wtedy po raz pierwszy poszła na komisariat Poznań Nowe Miasto.

- Mężczyzna od razu został zatrzymany i usłyszał zarzuty - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Co z tego, skoro zaraz po przesłuchaniu odzyskał wolność. I tydzień później dopadł Monikę G. - namawiał do powrotu, obmacywał. Kobieta zgłosiła to policji, tyle że w innym komisariacie - na Wildzie. Tam wszczęto nawet śledztwo, ale nie połączono go z wcześniejszym zdarzeniem i Sławomir B. mógł bezkarnie realizować swój chory plan. Teraz zaczął nachodzić Monikę i namawiać do wycofania poprzednich spraw i wrzucił do internetu ich wspólne seksnagranie. Przerażona dziewczyna znów o wszystkim doniosła policji, a ponieważ nie odniosło to skutku, zaczęła słać e-maile do prokuratury. Na próżno. I dwa dni przed świętami zginęła z ręki szaleńca, który następnie popełnił samobójstwo.

Jak to się mogło stać, że po tylu zgłoszeniach organy ścigania nie ochroniły Moniki? Na to pytanie odpowie toczące się śledztwo. Tymczasem w poznańskiej policji już poleciały głowy. Trzy dymisje policjantów, w tym szefa komisariatu na Nowym Mieście, i sześć postępowań dyscyplinarnych to efekt kontroli, jaką zarządził komendant wojewódzki policji. - Całość dokumentów przekażemy prokuraturze - mówi Andrzej Borowiak. Niestety, Monice to życia nie wróci.

Zobacz: Zadał 60 ciosów nożem i uciekł. Nożownik z Kórnika skazany na 25 lat

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki