- To było pięć długich i męczących lat - mówiła po ogłoszeniu wyroku łamiącym się głosem Agata Pieniążek (34 l.), narzeczona Jarka.
- Jestem zadowolona z wyroku i zaskoczona nim. Ale ja od pierwszego dnia po wypadku wiedziałam, kto jest winny, kto prowadził ten samochód. Policjanci powiedzieli mi to nieoficjalnie od razu - dodała.
Zresztą nikt, kto znał Jarka, ani przez chwilę nie miał wątpliwości, jak było. Nie bał się szybkości, ale nigdy nie popisywał się, nie jeździł głupio i brawurowo. I na pewno nie bez prawa jazdy, które feralnego dnia zostawił w szufladzie, co było jednym z dowodów w sprawie. Po prostu spieszył się do przyjaciela, który pod dom podjechał czerwonym ferrari modena. Mówił, że wychodzi na parę minut. Nie wrócił nigdy.
Agacie Pieniążek wczorajszy wyrok przyniósł ulgę, ale i ból. Cierpiała, gdy sędzia Agnieszka Jaźwińska po raz kolejny rekonstruowała, co stało się 27 lutego 2008 roku. W dniu kiedy zginął Jarek.
- Oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, nie zachował ostrożności mimo znaku ostrzegającego przed nierównością na drodze i nie zachował dopuszczalnej prędkości do 50 km/h , jadąc 140-150 km/h - wyliczała.
Opisywała, jak wyglądał wypadek: Zientarski ruszył ostro spod świateł. Gnał już z zawrotną prędkością, gdy ferrari wpadło na wybrzuszenie w jezdni, dziennikarz próbował jeszcze hamować, ale auto straciło przyczepność, zaczęło się obracać i wzbiło się w powietrze. Samochód, z prędkością 80-100 km/h, uderzył tylnym prawym rogiem w podporę wiaduktu.
Wtedy Maciej i Jarek wypadli z samochodu, który ułamek sekundy później uderzył bokiem w filar wiaduktu i stanął w płomieniach. Jarosław Zabiega zginął na miejscu, Maciej Zientarski został ciężko ranny.
Biegli wprawdzie potwierdzili, że może nie pamiętać wypadku, ale na pewno wiedział, co robi i czym ryzykuje, gdy pędził jedną z głównych ulic miasta, zmieniał pasy bez kierunkowskazu, lekceważył innych kierowców i pieszych, chodzących tuż obok niego na nieoddzielonych od jezdni chodnikach.
To wszystko zdaniem sędzi sprawia, że wyrok nie może być inny, jak tylko trzy lata bezwzględnego więzienia i 8 lat zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Odszkodowania dla córki Zabiegi nie można było zasądzić, ale tylko ze względów formalnych - w tej sprawie toczy się bowiem oddzielne postępowanie cywilne.
Na sali sądowej nie było ani skazanego, ani jego obrońcy. Wyrok jest nieprawomocny.