W lutym pani Aneta ze Skierniewic rozstała się z konkubentem. Od tego momentu nie ma chwili spokoju. Na początku lutego doszło do podpalenia domu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ucierpiała jedynie stodoła na tyłach posesji. Policjanci zatrzymali dwóch sprawców, którzy przyznali się, że działali na zlecenie. Okazało się, że podpalenie zlecił były partner pani Anety. W toku śledztwa zatrzymano kolejne 4 osoby, które miały pobić kobietę i jej rodzinę. Policja aresztowała też Andrzeja M., dawnego konkubenta pani Anety.
Jak podają Fakty, mężczyzna usłyszał zarzuty od prokuratora, ale sąd uznał, że nie musi trafić do aresztu tymczasowego. Andrzej M. zapłacił kaucję w wysokości 30 tys. złotych i chodzi wolno po ulicy, a pani Aneta boi się wyjść z domu. Tym bardziej, że Andrzej M. zagroził, że porwie ich wspólnego 2-letniego syna. Domu pani Anety pilnuje policja. Tylko jeden z aresztowanych mężczyzn trafił do aresztu. Reszta chodzi wolno. Prokuratura zgłosiła zażalenie na decyzję sądu.
Zobacz: Szła nad rzekę utopić troje dzieci. Policjanci zatrzymali pijaną 25-latkę