Zuzanna M. i Kamil N. zaplanowali rzeź i liczyli, że ujdzie im to na sucho! Dlaczego wpadli?

2014-12-23 3:00

Zaplanowali zbrodnię doskonałą. Kamil N. (18 l.) i Zuzanna M. (18 l.) byli przekonani, że morderstwo rodziców chłopaka ujdzie im płazem. Zatarli przecież ślady, pomyśleli też o alibi. Ale realizując zbrodniczy plan popełnili mnóstwo błędów. - Nie mieliśmy żadnych problemów z ujęciem sprawców - mówi nam jeden ze śledczych zajmujących się sprawą.

Można powiedzieć, że już wychodząc z domu po dokonaniu zbrodni rzeźnicy z Rakowisk podpisali na siebie wyroki. Po pierwsze - zostawili niedomknięte drzwi wejściowe. Dzięki temu dość szybko wyszło na jaw, co zaszło w nocy. Gdyby nie to, mordercy mieliby więcej czasu na ucieczkę...

Przed dokonaniem zbrodni kupili gumowe rękawice. Założyli po dwie na każdą dłoń. Aby nie zostawić śladów, mieli na sobie rzeźnickie fartuchy. Potem, jak ostatni głupcy, wyrzucili je za ogrodzenie domu.

- Dość szybko dowiedzielibyśmy się, kto i gdzie je kupił - przyznaje policjant z lubelskiego wydziału kryminalnego.

I kolejna rzecz. Kiedy dźgany nożem Jerzy N. bronił się przed Zuzanną, ta ugryzła go w rękę. Dziewczyna pomyślała potem, by pozbyć się śladów swego DNA na ręce ofiary. I obdarła dłoń mężczyzny ze skóry. Ale jej partner zostawił na miejscu zbrodniu krwawe ślady swych stóp.

- 90 procent zabójstw to sprawka najbliższych i bliskiego kręgu znajomych - opowiada nam kryminalny z Lublina. A w tym przypadku na miejscu brakowało syna - to ślad, którego od samego początku uczepili się policjanci.

Mordercy zadbali też o to, aby zapewnić sobie alibi. Zuzanna umówiła się na sobotę ze swoimi czytelnikami w Krakowie. Jednak jeszcze kiedy jechali tam, podwożeni przez znajomych, zostali namierzeni dzięki logującym się po drodze komórkom.

Kiedy mordercy meldowali się w Krakowie przy ul. Słomianej, śledczy mieli już pewność, że schwytają winnych.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki