Miał być świetnym pilotem, kapitanem samolotu, ożenić się i założyć rodzinę. Takiej przyszłości chcieli dla Andreasa Lubitza jego rodzice - poważany biznesmen i nauczycielka gry na pianinie. Wszystko wskazywało na to, że tak się stanie. Andreas był uroczym dzieckiem - jego zdjęcia pokazały właśnie "Daily Mail" i "Daily Mirror". Jako nastolatek zaczął naukę latania. Dorabiał w barze, potem został stewardem. Poznał miłą dziewczynę i zaręczył się z nią. Niedawno zaszła w ciążę. Nikt nie wiedział, że w domu Lubitz zamieniał się w zazdrośnika, który mierzył narzeczonej spódniczki i zapowiadał, że już wkrótce zrobi coś, co uczyni go sławnym.
Zobacz: Dwie twarze Lubitza. Nie brał leków, romansował ze stewardessą, miał chore oczy
Gdy w dniu katastrofy na lotnisku przechodził odprawę, na życzenie: "Dolećcie szczęśliwie" odrzekł: "Zobaczymy...". I po około 40 minutach zabił siebie i 149 niewinnych osób, roztrzaskując samolot w Alpach.