Cud! Matka i dziecko zmartwychwstali podczas porodu

2009-12-30 18:50

Serce Amerykanki przestało bić, gdy wydała na świat synka. Chwilę później maleństwo przestało oddychać i lekarze stwierdzili zgon obydwojga. Wydawało się, że w wigilijny wieczór męża Tracy Hermanstorfer (33 l.) spotka niewyobrażalna tragedia, ale niebiosa czuwały nad rodziną z Colorado Springs.

To, co wydarzyło się na porodówce szpitala, wprawiło wszystkich w osłupienie. W trakcie porodu doszło do komplikacji i ciężarna Tracy zmarła. Monitor, do którego była podłączona kobieta, wskazywał ciągłą linię, zanikły wszystkie funkcje życiowe i nie było już żadnej nadziei na jej ocalenie. Tak się przynajmniej wydawało położnikom.

Patrz też: Ten dom leczy świętym olejem

Medycy nie mieli chwili do stracenia, bo w brzuchu martwej matki wciąż tętniło życie jej synka. Natychmiast wykonali cesarskie cięcie, ale maleńki Coltyn chyba nie zamierzał przychodzić na świat, skoro miało zabraknąć na nim jego mamy. Chłopczyk przestał oddychać i po reanimacji lekarze zaprzestali walki o jego życie.

Właśnie wtedy stał się najprawdziwszy cud. Noworodek wydał z siebie cichutkie tchnienie. Wątłe serduszko dziecka zaczęło słabo bić, gdy zrozpaczony Mike Hermanstorfer (37 l.) tulił do piersi jego "zwłoki". Ledwo dosłyszalny dźwięk musiał dobiec do uszu "zmarłej" Tracy. Na ekranie aparatury podtrzymującej pracę organizmu zamigotały kreski wskazujące, że rytm serca wrócił do normy.

Wszystko działo się tak szybko, że nawet odbierająca poród dr Stephanie Martin nie jest w stanie dokładnie wyjaśnić, co dokładnie stało się w szpitalnej sali. Jednego jest pewna. Serce Tracy na kilka minut przestało bić, a Coltyn nie oddychał. Z medycznego punktu widzenia wygląda na to, że matka i jej nowo narodzony synek zmartwychwstali.

- Nogi się pode mną ugięły. Najpierw z bólu i rozpaczy, a potem z niewyobrażalnego szczęścia. To sam stwórca w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia dokonał cudu - mówił z przekonaniem w wywiadach Mike.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki