Przez 70 lat starannie ukrywał prawdę o swej wojennej przeszłości. Nawet jego najbliżsi nie wiedzieli, czym się wtedy zajmował. Ale w końcu oświęcimskiego kata ruszyło sumienie - przyznał się, że brał udział w obozowej machinie śmierci i przed sądem poprosił o wybaczenie!
- Wstyd mi, że widząc bezprawie, w żaden sposób mu się nie przeciwstawiłem. Auschwitz było koszmarem. Wolałbym tam nigdy nie być - tłumaczył.
Do pracy w obozie trafił w 1942 r. z frontu, gdzie został ranny, walcząc w szeregach Waffen-SS. Jako strażnik był panem życia i śmierci. Mógł wysłać więźnia do pracy albo do komory gazowej. Ma na sumieniu 170 tysięcy ludzkich istnień.
Zobacz także: Zamach ISIS w Bagdadzie! Są ofiary śmiertelne!