Mija rok od dramatycznych wydarzeń na kijowskim. Sytuacja na Ukrainie pogorszyła się już pod koniec 2013 roku, ale największe manifestacje odbyły się rok temu. Fala protestów rozlała się najpierw po Kijowie, a wkrótce potem po całej zachodniej Ukrainie. Wszystko zaczęło się, kiedy prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Wówczas Ukraińcy powiedzieli dość. Zaczęli protestować na placu Niepodległości w Kijowie, domagając się ustąpienia urzędującego prezydenta. Fala wzburzenia była tak wielka, że Janukowycz musiał uciec do Rosji, aby w ten sposób uniknąć śmierci. W kluczowych momentach w demonstracjach udział brało ponad 800 tysięcy Ukraińców.
Zobacz też: Ukraina. Cywile uciekają przed WOJNĄ! Separatyści znów ostrzelali kolumnę z uchodźcami.
Wkrótce potem powstał rząd Arsenija Jaceniuka, a nowym prezydentem został Petro Poroszenko. Za zwycięstwo podczas manifestacji przyszło jednak Ukraińcom zapłacić wysoką cenę – stracili oni Krym na rzecz Rosji, zaś na wschodzie Ukrainy cały czas toczą się walki, które mogą spowodować, że i te tereny zostaną już niedługo przyłączone do rosyjskiego państwa.
Zapisz się: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail