Wielka Brytania nie zdążyła jeszcze otrząsnąć się z szoku po tym, jak zamachowiec samobójca zabił 22 osoby po koncercie w Manchesterze, a już ich kraj ponownie znalazł się na celowniku terrorystów. W sobotę około godziny 23 czasu polskiego ludzie spacerujący po słynnym London Bridge nagle zobaczyli nadjeżdżającą z dużą prędkością furgonetkę. Terroryści wjechali w tłum ludzi, rozjeżdżali ich na oślep, chcąc zabić jak najwięcej osób. Potem odjechali do pobliskiego Borough Market, gdzie urządzili rzeź.
Trzech fanatyków wyskoczyło z samochodu i rzuciło się z 30-centymetrowymi nożami na przypadkowe ofiary. Świadkowie mówią, że fanatycy byli spokojni i chwalili Allaha, kiedy podrzynali gardła bezbronnym ludziom, wbiegając do barów i atakując przechodniów. Policjanci przyjechali po paru minutach i zastrzelili wszystkich trzech szaleńców. Tymczasem rannych zabierano do szpitali. Wiadomo już, że zginęło siedem osób, rannych zostało 48. Brak informacji o Polakach poszkodowanych w zamachu, ale nie jest jeszcze pewne, że nie ma ich wśród ofiar lub rannych.