BISKUP PIJAK za KARĘ przesiądzie się do Passata. Dostał WŁASNEGO KIEROWCĘ

2012-10-25 10:17

Luksusowy Volkswagen Passat z kierowcą zamiast niewielkiej Toyoty Yaris i chwile zadumy w pałacu przy Miodowej - oto kara dla biskupa Piotra Jareckiego (57 l.) za spowodowanie kolizji po pijanemu. Na razie jedyna, bo wymiar sprawiedliwości podejmie decyzję w ciągu miesiąca. Sędziowie nie kryją, że przed nimi trudne zadanie.

Zwykły Kowalski mógłby o tym tylko pomarzyć. Biskup Jarecki, który w sobotę wydmuchał policji blisko 2,5 promila alkoholu, po tym jak jego samochód zatrzymał się na latarni, nie trafił do izby wytrzeźwień ani do aresztu. Nie będzie też musiał korzystać z komunikacji miejskiej. Dzięki trosce warszawskiej kurii zamieni ciasną Toyotę Yaris na jedną z limuzyn będących w dyspozycji metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza (62 l.). Co więcej, tym luksusowym autem po mieście biskupa będzie woził kierowca.

Na decyzję władz świeckich biskup pijak poczeka kilka tygodni. - Akt oskarżenia zostanie skierowany do sądu do końca miesiąca - mówi Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Sprawa nie jest skomplikowana, bo oskarżony się przyznał, więc pewnie w ciągu miesiąca trafi na wokandę. Można też spodziewać się wniosku o skazanie bez rozprawy, więc wyrok może zostać nawet wydany zaocznie - mówi Igor Tuleya, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

Sędzia może, ale nie musi zgodzić się na zaproponowaną przez samego oskarżonego i zaakceptowaną przez prokuraturę karę zakazu prowadzenia pojazdów przez 4 lata oraz ośmiomiesięcznego ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. To, gdzie biskup miałby pracować przez 20 godzin w miesiącu, wskaże sąd, który będzie miał do wyboru blisko 200 instytucji z listy przygotowanej przez warszawski urząd miasta. Są tam szkoły, szpitale, biblioteki publiczne, a także Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki