Iwona Hartwich, matka niepełnosprawnego Kuby: Premier mnie oszukał

2012-05-29 18:08

Zwykli ludzie chcą, by Donald Tusk (55 l.) zajął się ich problemami, by spełnił obietnice wypowiadane prosto w oczy! - Ja i inni rodzice dzieci niepełnosprawnych usłyszeliśmy od szefa rządu we wrześniu zeszłego roku, że pomoże nam, dostaniemy więcej pieniędzy. Nie dotrzymał słowa. Oszukał nas. Tusk skazuje mnie na życie poniżej godności człowieka - mówi nam Iwona Hartwich (41 l.), matka niepełnosprawnego Kuby (17 l.). I napisała do premiera list w tej sprawie.

We wrześniu 2011 roku Donald Tusk spotkał się z przedstawicielami rodziców dzieci niepełnosprawnych. Wśród nich była Iwona Hartwich, która rzuciła pracę handlowca, by opiekować się swoim niepełnosprawnym synem. Kuba ma porażenie czterokończynowe. Jest po 7 operacjach na stawy i nogi. - Jest nam bardzo ciężko. Miesięcznie otrzymuję 520 złotych świadczenia pielęgnacyjnego (z tytułu, że zrezygnowała z pracy - red.) i 153 złotych na dziecko. Z tych pieniędzy nie da się wyżyć - mówi nam kobieta, która postanowiła przypomnieć Donaldowi Tuskowi to, co obiecał jej ponad pół roku temu.

Napisała do premiera list. Zacytuję pana słowa z tuskobusa: "na dzieci niepełnosprawne nie może zabraknąć pieniędzy. I jeszcze jeden cytat, którego nie zapomnę - ściskając moją rękę, prosto w oczy, mówił pan, że nie pozwoli na to, aby rodzice niepełnosprawnych dzieci wychodzili na ulice protestować. Oszukał nas pan. Mówił pan, że zniesie próg dochodowy, że będziemy mogli dorabiać do świadczenia pielęgnacyjnego, że pieniędzy na niepełnosprawne dzieci i ich opiekę będzie więcej" - wylicza Iwona Hartwich. Ma nadzieje, że jej listem premier zajmie się równie poważnie, jak listem, który przeczytał podczas piątkowej Rady Krajowej PO. "Super Express" zdemaskował wczoraj, że korespondencja od wyborcy PO, jak zapewniał premier, była w rzeczywistości autorstwa działaczki PO. A Tusk został w niej upomniany za to, że skrytykował zachowanie Stefana Niesiołowskiego wobec dziennikarki "Gazety Polskiej Codziennie".

Irena Dąbrowska (53 l.), mama niepełnosprawnego Mateusza (25 l.) z Torunia: Niech premier nam szybko pomoże

- Nie prosimy o wiele. Chcemy normalnie żyć. Mieć pieniądze na wychowanie i leczenie naszych dzieci - mówi Irena Dąbrowska (53 l.), mama niepełnosprawnego Mateusza (25 l.) z Torunia. Ona także całymi dniami zajmuje się chorym synem. - Premier dużo nam obiecał, ale niewiele z tego zrobił. A to, co nam obiecuje od 2013 roku, i tak nie poprawi naszej sytuacji - stwierdza Irena Dąbrowska. - Prosimy o spełnienie naszych postulatów, m.in. podwyższenie świadczenia pielęgnacyjnego, zniesienie bariery wieku dziecka w warunkach uprawniających rodzica/opiekuna do zasiłku opiekuńczego w przypadku dzieci niepełnosprawnych, stworzenie sieci łatwo dostępnych placówek dziennego pobytu szczególnie dla dzieci z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności oraz niepełnosprawnością sprzężoną. Nie można skazywać tych dzieci na śmierć. VNG

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki