Ofiara nożownika z Poznania walczy o życie, ale na transfuzję się nie zgadza! Jest Świadkiem Jehowy

2014-03-21 11:54

22-letnia kobieta ciężko ranna tydzień temu po ataku nożownika w Poznaniu ciągle jest w ciężkim stanie. Jak informują lokalne media nie zgodziła się na transfuzję krwi. Jest Świadkiem Jehowy i powołała się na swoją wiarę.

Jak pisaliśmy, do tych szokujących zdarzeń doszło podczas spotkania Świadków Jehowy w Poznaniu. Podczas modlitwy jeden z mężczyzn rzucił się z nożem na 22-letnią kobietę. Powstrzymali go dwaj świadkowie zajścia. Oni też zostali ranni. Napastnik to 27-letni Michał K. - z zarzutem usiłowania zabójstwa trafił do aresztu.

CZYTAJ TEŻ: Poznań: nożownik na spotkaniu Świadków Jehowy! Trzy osoby ranne!

Tymczasem jego ofiara ciągle walczy o życie w szpitalu. Według informacji portalu gloswielkopolski.pl, utrzymywana jest przez lekarzy w śpiączce farmakologicznej. Jej stan określany jest jako ciężki. Nieoficjalnie też portal dowiedział się, że kobieta miała przy sobie oświadczenie woli, w którym wskazała, że ze względu na wiarę nie zgadza się na transuzję krwi.

- Nie ma wątpliwości, że gdyby podczas operacji podano jej krew, szanse na przeżycie byłyby znacznie większe - mówi w Głosie Wielkopolski pielęgniarka związana ze szpitalem, w którym przebywa młoda ofiara nożownika.

Tymczasem, jak pisze portal natemat.pl, gdyby nawet kobieta nabrała wątpliwości w sprawie przetoczenia krwi, "Komitet Łączności ze Szpitalami" złożony ze Świadków Jehowy pilnuje, by nawet w przypadku zagrożenia życia lekarze nie podali jej krwi.

– Oni siadają na korytarzu przed salą chorego, dyskutują z lekarzami i wymuszają swoją obecnością określone decyzje – mówi portalowi Stanisław Chłościński, który przez sześćdziesiąt lat był członkiem Społeczności Świadków Jehowy.

Natemat.pl przytacza też przykład wypadku z 2012 roku w Białymstoku, kiedy to do szpitala trafił młody chłopak, który uderzył motocyklem w słup. Miał pękniętą aortę i trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej.

– Nieszczęście tego chłopaka polegało na tym, że był przytomny. Gdyby był nieprzytomny, nikt by go nie pytał o zgodę na transfuzję. Ale on oświadczył, że jest Świadkiem Jehowy - mówi portalowi Chłościński.

Młody mężczyzna umarł po kilku godzinach z wykrwawienia. Według Chłościńskiego, na korytarzu siedziała rodzina chłopaka (miał żonę i dziecko) oraz właśnie przedstawiciele "Komitetu Łączności ze Szpitalem". - Czekali na jego śmierć, a w ich mniemaniu na "duchowe zwycięstwo" – wspomina były Świadek Jehowy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki