Gdy mnie gwałcił, bałam się o dziecko

2008-10-15 6:50

Gdy ten obleśny typ zdzierał z niej ubranie, Justyna D. (20 l.) nie mogła już nic zrobić. Zacisnęła z bólu zęby, chwyciła swój brzemienny brzuch, modląc się w duchu do Boga, by ten bandyta oszczędził jej nienarodzone dzieciątko.

Zwyrodniały Krzysztof G. (32 l.) gwałcił ją przez kilkanaście minut. Tego bezwzględnego zwyrodnialca nie ujęły nawet rozpaczliwe kobiece błagania o litość. Po prostu zmienił się w zwierzę...

Było jeszcze jasno. Justyna D. (20 l.) wracała właśnie ze sklepu w Brzezi (woj. mazowieckie). Usłyszała warkot silnika. Odwróciła się i zobaczyła czerwonego opla, który sunął powoli tuż za nią. Zaniepokojona Justyna przyspieszyła kroku. Tajemniczy samochód jechał za nią jeszcze przez chwilę, nagle przyspieszył i zajechał drogę kobiecie. Chwilę potem z auta wyskoczył ten potwór.

- Był pijany i bardzo agresywny. Siłą wciągnął mnie do samochodu - mówi wstrząśnięta kobieta. Justyna rozpaczliwie walczyła, ale ta bestia była silniejsza. Oprawca wywiózł dziewczynę do lasu. I tu zaczął się prawdziwy horror. Zwyrodniały Krzysztof G. (32 l.) miał w oczach diabła. Zaśliniony typ zerwał siłą ubranie z Justyny i zaczął się dobierać do bezbronnej dziewczyny. - Krzyczałam, żeby mnie puścił. Płakałam, bałam się, że coś może stać się mojemu nienarodzonemu dziecku - z trudem opowiada Justyna. Ale on nie chciał słuchać błagalnych próśb. Brutalny gwałt trwał kilkanaście minut, jednak dziewczynie wydawało się, że to cała wieczność. Krzysztofa G. nie wzruszyło, że kobieta jest w tak zaawansowanej ciąży. - Bił mnie po twarzy, rozdzierał ubranie, to było straszne - dodaje wstrząśnięta Justyna. Gdy lubieżny potwór wyżył się seksualnie na swojej ofierze zagroził, że jeśli komukolwiek powie, co się stało, to ją zabije. - Uciekłam do koleżanki. Zawiozła mnie do lekarza, a potem na policję. Nie bałam się zeznawać. Za to, co zrobił, powinni mu łeb odstrzelić - mówi ze łzami i szczerą nienawiścią w oczach. Na szczęście lekarze zapewnili, że dziecku nic się nie stało. - Odetchnęłam z ulgą, bo zdrowie i życie mojego bobaska jest najważniejsze - dodaje.

Sprawca tego brutalnego gwałtu, Krzysztof G. (32 l.), długo nie cieszył się wolnością. Dzięki sprawnej akcji policjantów z Sannik i Gostynina został złapany już dwa dni po gwałcie. Jak się okazało, dwa miesiące temu wyszedł z więzienia. Teraz znowu tam wróci, bo grozi mu 10 lat. To śmiesznie mało. Za ten potworny czyn powinien gnić za kratami aż do śmierci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki