Wszystko zaczęło się od smsów z groźbami. Student z Rabki ostrzegał w nich bogatego sąsiada, który prowadził własny interes, że zabije wszystkich jego bliskich jeśli nie zapłaci mu 15 tys. euro. Mężczyzna nawet się nie domyślał z kim miał do czynienia. Zwlekał z wezwaniem policji, ale żarty się skończyły gdy szantażysta spalił mu samochód.
Patrz też: Biedni studenci sponsorowali Palikota milionera
Biznesmen zaalarmował funkcjonariuszy, którzy postanowili zorganizować zasadzkę na bandytę. Student- szantażysta wpadł gdy zjawił się po okup. Pieniądze leżały w umówionym miejscu, tuż przy torach kolejowych niedaleko Rabki.
Wszystko szło zgodnie z planem. Nad ranem 27-latek zabrał paczkę z okupem i zaczął uciekać. Kryminalni ruszyli w pościg za studentem, który nie miał żadnych szans wymknąć się funkcjonariuszom.
Po zatrzymaniu próbował tłumaczyć, że nie zamierzał wcielać w życie pogróżek. Chciał tylko zdobyć gotówkę na spłatę długów. Znał przedsiębiorcę, który był jego sąsiadem dlatego postanowił dorobić się jego kosztem.