Jak już pisaliśmy, niepełnosprawny olsztynianin przygarnął pod swój dach kobietę tułającą się po przytułkach. Szczerze pokochał i ją, i jej maluchy. Starał się być dla nich ojcem, którego nigdy nie znały.
Mimo ostrzeżeń proboszcza swojej parafii wziął nawet ślub z Joanną. Jego szczęście nie trwało zbyt długo. Małżonka szybko zaczęła sobie sprowadzać do domu kochanka. W końcu postanowiła pozbyć się kaleki.
Do strasznego mordu doszło pod koniec kwietnia ubiegłego roku na olsztyńskich Nagórkach. Żona wyprowadziła męża na wózku na nocny spacer. Zawiozła go prosto w ręce oprawców!
ZOBACZ: Szaleniec zabił mi syna na drodze!
Jacek P. (42 l.). i jego kompan Łukasz K. (32 l.) czekali w krzakach. Kopniakami i ciosami pięści zrzucili z wózka przerażonego inwalidę. Zaciągnęli go do pobliskiej ruiny i tam mordowali. Najpierw próbowali skatować go na śmierć, potem dusić rekami. Ale mężczyzna ciągle oddychał... Zacisnęli mu więc na szyi pętlę z paska od spodni. Potem oprawcy wrzucili ciało do ogniska i próbowali je spalić.
Okrutnej żonie, morderczemu kochankowi oraz koledze, który pomagał zabić Piotra G., grozi dożywocie.
Kiedy oskarżyciel odczytywał wczoraj akt oskarżenia, twarze przestępców nawet nie drgnęły.